Tina
Budzę się
pierwsza. Jest poranek i wschód słońca dociera jedynie przez lekko uchylone
okno w pokoju, bo wszystko jest pozasłaniane. Czyżby Andreas chciał wyhodować wczoraj
nastrój? Uśmiecham się pod nosem. Czuję jego dłoń na swojej talii. Chwytam ją i
przytulam się do niej z całej siły. Dzisiaj wyjeżdżamy. I co dalej? Mam zostawić
jedynego faceta, w którym się w życiu zakochałam i wrócić do szarej
rzeczywistości? Ściska mnie z bólu w żołądku. Nie chcę wyjeżdżać. Nie teraz
kiedy mam przy sobie kogoś kto chyba mnie kocha.
Wyczuł mój
niepokój, bo przysunął się do mnie najbliżej jak się da. Całuję jego dłoń,
którą tak mocno ściskam. Kocham każdy centymetr jego ciała. I nigdy się tak nie
czułam jak tej nocy. Z żadnym facetem. To nienormalne i popieprzone. Tylko co
ja powiem Cornelii? Sorki, ale zakochałam się w facecie, dla którego rzuciłaś
narzeczonego? I wiesz co? On też powiedział, że mnie kocha. To bez urazy, co?
Nagle skręca mnie od wyrzutów sumienia. Mam ochotę
zapaść się pod ziemię. Obracam się w stronę Andreasa. Patrzę na niego z
zachwytem. Śpi z pięknym uśmiechem na twarzy i na dotyk mojej dłoni na jego
policzku, reaguje jeszcze piękniejszym.
Chciałabym mówić
o nim mój chłopak. Móc pójść z nim na spacer po mieście. Potrzymać go za rękę i
widzieć jego uśmiech skierowany tylko w moją stronę. Żebym mogła z nim
poleniuchować na kanapie. Spróbować mu coś ugotować. Pójść na jego zawody i
trzymać za niego kciuki. Czy zwyczajnie posiedzieć w jego ciepłych ramionach i
czuć się bezpiecznie. Ale to chyba nie jest nam pisane…
Całuję go
delikatnie. Nie chcę, żeby się obudził. Wyswobadzam się z jego uścisku i na
paluszkach idę po swoje ubrania, które są porozrzucane po całej sypialni. Choć
czy jego koszulkę, mogę nazwać swoją? Przecież mi ją dał. Jedyna rzecz jaka mi
po nim zostanie.
Myślę czy napisać
mu coś na pożegnanie. Chyba wolę tak niż mieć pretensje do siebie, że nie
powiedziałam nawet spadaj. Szukam gdzieś czystej kartki i zwykłego ołówka.
Wszystko leży na jego zabałaganionym biurku. Siadam na sofie i próbuję
naskrobać coś odpowiedniego.
Gdy kończę kładę
kartkę na poduszce obok niego, w miejscu gdzie spałam. Jakież to głupie i
banalne. Jak na tanich komediach romantycznych. Ale nie umiem inaczej. Ostatni
raz składam całusa na jego ustach.
- Kocham Cię – szepczę. I zaraz uciekam zanim się rozpłaczę.
Andreas
Dawno tak dobrze
nie spałem. Świadomość, że obok śpi ukochana kobieta jest najlepsza na świecie.
Słyszałem jej „kocham Cię” przez sen. I czułem dotyk jej na twarzy. Czuję, że
śnię. Jeszcze do niedawna nie chciałem mieć dziewczyny. Czułem się dobrze jako
singiel. Wszyscy dookoła zakochani, albo zranieni. A ja… Bałem się zakochać. Że
poznam laskę, która pod przykrywką sympatycznej i zakochanej, wykorzysta i
rzuci mnie jak psa. Chyba to prawda co mówią. Miłość przychodzi znienacka. Tiny
się kompletnie nie spodziewałem. Polubiłem ją jako przyjaciółkę. Dobrą kumpelę,
z którą mógłbym spędzać czas. Z czasem zrozumiałem, że chyba tego oczekuję od
kobiety, z którą chcę być. I nagle mnie olśniło. I fakt, że zaraz wyjeżdża
dodatkowo wszystko spotęgował.
Otwieram
oczy i zamieram. Nie ma jej. Czyżby mi się to przyśniło? Niemożliwe! Rozglądam
się gorączkowo. Drzwi balkonowe są otwarte, więc na pewno tu była.
Patrzę na część
łóżka, na której spała jeszcze przed chwilą. Pościel jest ciepła. I dopiero po
chwili dostrzegam kartkę. Zamieram po raz kolejny. Nie! To nie jest możliwe!
Nie mogła mnie tak zwyczajnie zostawić! Chwytam ją nerwowo i zaczynam czytać…
Uznasz mnie za
wariatkę, ale tak trzeba.
Dziękuję za wszystko.
Za te dwa tygodnie, za sobotę, za tą noc.
Nigdy nikogo tak nie
kochałam i pewnie nie pokocham.
Ale muszę to zrobić.
Nie chcę, żebyś
cierpiał. Wiem, że jeśli będziesz chciał, to znajdziesz tą właściwą.
Co ona bredzi?!
Jaką właściwą? Ona jest tą właściwą! Łzy napływają mi do oczu. To pierwsza
kobieta, która sprawiła, że mam ochotę wyć. Czytam jednak dalej.
Chciałabym, żebyś
wiedział, że… Bez sensu.
Nieważne z resztą.
Kocham Cię i będę za
Ciebie mocno trzymała kciuki.
Ale nie szukaj mnie.
Nie pisz. Nie dzwoń. I nie przychodź dzisiaj.
Nie chcę płakać przy
Cornelii i mamie. I przede wszystkim przy Tobie. I tak już dużo energii zabrało
mi napisanie tego…
Twoja Tina
Serce pęka mi na
miliard kawałków. Moja Tina… Ale jak to? Mam nie przyjść? Nie ma mowy! Mam
nadzieję, że mnie zna i wie, że za moment pojawię się pod ich hotelem. Ubieram
się pośpiesznie i szybko wyjeżdżam swoim samochodem w stronę Ruhpolding.
Włączam telefon i sprawdzam, czy nie próbowała zostawić mi jakiejś wiadomości.
Niestety pusto…
Jadę te
kilkanaście minut, ale dłużą mi się niemiłosiernie. To nie może dziać się
naprawdę. Nie pozwolę jej odejść! Nie teraz. Nie tak. Nie może decydować za nas
oboje. Niech pomyśli, że ja też mam uczucia. W czasie drogi dzwoni do mnie
telefon. Patrzę na wyświetlacz, ale nie mam ochoty odbierać. Mam teraz inne
sprawy na głowie.
Parkuję pod
hotelem i widzę, że czarny van już stoi. Czekam w samochodzie i wyglądam tej,
którą muszę zobaczyć. Nie wiem skąd we mnie te pokłady determinacji. Nigdy mi
na nikim tak nie zależało. Przeczesuję swoje nieułożone włosy. Nie umyłem nawet
zębów. Spoglądam na zegarek i widzę, że jest przed 10. Niedługo będą się
schodzić. Wysiadam, zamykam samochód i idę w stronę hotelu.
Czaję się za
rogiem budynku i widzę, że jej matka i brat już na podjeździe. Nie dzwonię do
niej, bo wiem, że ją to wystraszy. Denerwuję się. Ręce mi się pocą jak jakiemuś
gówniarzowi. A przecież jestem dorosłym facetem!
Widzę jak idzie
za Cornelią z ogromną walizką. Jest smutna. I jej oczy są smutne. Na moje szczęście
staje dokładnie tak, że może mnie zobaczyć. Jest na mnie wściekła. Nie chciała
tego. Ale ja muszę ją dotknąć jeszcze raz. Nie tak wyobrażałem sobie nasz
pierwszy wspólny poranek. Wolałbym opcję leżenia w łóżku do południa, zjedzeniu
porządnego śniadania, zrobionego przeze mnie. Przytulania się, całowania, czy
nawet zwykłego wpatrywania się w siebie. Ale nie. Najwyraźniej w moim życiu
wszystko nie idzie zgodnie z planem. Zapraszam ją wzrokiem na moment. Nie wiem
jak ona to wymyśli, ale chciałbym, żeby tu podeszła.
Widzę, że udaje,
że ma telefon i odchodzi na moment od rodziny. Idzie szybko w moją stronę i gdy
tylko to możliwe łapię ją za ramię i przyciągam do siebie.
- Chciałaś mnie tak zwyczajnie zostawić? – dotykam jej policzka i
składam niecierpliwe pocałunki na całej twarzy, aż w końcu zatapiam się mocno w
jej wargach.
- Nie umiem inaczej… Nie planowałam tego… Nie wiem co robić, kiedy coś
nie idzie tak jak powinno – zaczyna płakać. Cały makijaż spływa po jej
policzkach, które próbuję otrzeć z łez.
- Masz mnie. Cokolwiek by się nie działo, rozumiesz? Wiesz, że będę na
Ciebie czekał. Do Frankfurtu nie jest daleko. Mam samochód – próbuję obrócić to
wszystko w żart, ale chyba średnio mi idzie, skoro słyszę jej cichy szloch
zamiast śmiechu. Przytulam ją mocno do siebie. – Kocham Cię – szepczę w jej
włosy.
- Wiem Andi. I dlatego powinieneś o mnie zapomnieć. Ze mną nie ma
przyszłości. Jestem życiowym nieudacznikiem. Nie mam wykształcenia, pracy,
wyglądu, jestem okropnym człowiekiem. Gorszą wersją mojej idealnej siostry… -
nie wiem jaką trzeba być matką, żeby tak zniszczyć psychikę dziecka. Wmówiła
jej, że jest tą gorszą, a przecież to nie jest prawda!
- Przestań tak mówić! Dla mnie jesteś najwspanialsza!
- Martina! – słyszymy krzyk jej matki. Szybko odrywa się ode mnie i
ociera zapłakane policzki.
- Zaraz idę! – krzyczy zachrypnięta.
- Chodź – pomagam jej doprowadzić się do stanu sprzed rozmowy.
Dokładnie ocieram chusteczką każdą mazę i łzę. – Teraz jest pięknie – całuję
jej czoło.
- Muszę iść – próbuje się nie rozkleić, ale średnio jej to idzie.
- Zadzwoń jak dojedziesz. Proszę – uśmiecham się lekko.
- Kocham Cię – mówi i wręcz wyrywa się z uścisku i biegnie w stronę
rodziny. Nie wiem czemu wziąłem to za pożegnanie. Bo dla niej to chyba jest
pożegnanie.
Pośpiesznie
pakują się do samochodu i po chwili słyszę jak odpalają silnik. Chowam się za
jakimś drzewem i obserwuję jak moja ukochana znika z mojego życia.
Cornelia
Obudziłam się
wściekła na siebie. Próbowałam nie dopuścić do siebie tego co zauważyłam, ale
nie umiem. Nie jestem idiotką. Zniknięcie Tiny i Andiego w jednym czasie to nie
przypadek. Ukryte spojrzenia i uśmieszki też. Czuję się jak zdradzona,
wystawiona na pośmiewisko idiotka. Jakby ich planem było publiczne ośmieszenie
mnie.
Wstaję i idę
wziąć zimny prysznic. Potrzebuję otrzeźwienia. Przecież nie mogę posądzać
własnej siostry o złe zamiary. Sama mnie namawiała na zerwanie z Friderickiem i
danie szansy Andreasowi. Nie mogłaby mi go zabrać tak nagle. Ufam jej. Zawsze
jej ufałam.
Ubieram się z
jeansy i szary t-shirt. Na razie mam dość sukienek. Chcę wyglądać zwyczajnie.
Maluję się, czeszę starannie włosy i zakładam moje miliard bransoletek.
Idę do pokoju Tiny. Pukam nerwowo od
kilku minut, ale nikt mi nie odpowiada. Przecież wie, że to ja. Mamy
charakterystyczny kod. Próbuję przez balkon.
Coraz lepiej mi
idzie skradanie się jak złodziej. Jej szkoła. Widzę uchylone drzwi, więc albo
gdzieś uciekła z rana, albo zwyczajnie wstała i wietrzy pokój.
- Tina? – wchodzę do środka i słyszę odgłos wody. Bierze prysznic.
Spoglądam na podłogę i widzę prawie
spakowaną walizkę, a na niej tą samą koszulkę, którą Andreas miał na tej
cholernej imprezie. Pamiętam, że dał jej ją, żeby nie chodziła w tej
rozerwanej. Czemu jej jeszcze nie oddała? Zamierza ją zabrać?
Podnoszę ją i
chcę poczuć jego perfumy. Ale zamiast nich czuję te Tiny. Te duszące cholerne
perfumy, które może nosić tylko ona. Po chwili słyszę, że zamierza opuścić
łazienkę.
- Cześć! – piszczę radośnie na jej widok. Ona prawie dostaje zawału.
- Zwariowałaś, żeby mnie tak straszyć?! – próbuje złapać oddech.
- A co? Masz coś na sumieniu, że się tak boisz? – chichoczę. Ona tylko
uśmiecha się krzywo.
- Chyba alkohol po ostatnich imprezach uszkodził Ci mózg… - mówi i
idzie w stronę łóżka. Zabiera przygotowane ubrania i znika na moment w
łazience.
Rozglądam się po
pokoju. Będzie mi brakować tego miejsca. Ruhpolding zaskoczyło mnie tym
wszystkim. Przede wszystkim ludźmi. Nigdy nie podejrzewałem, że może mi być
dobrze w innym miejscu niż Frankfurt.
Myślę o
Andreasie. Mam jego numer telefonu, adres, ale kompletnie nie wiem jak dalej
kontynuować tą znajomość. Przecież go kocham i nie chcę stąd wyjeżdżać jak z
kolonii w podstawówce. Chcę, żeby był dalej obecny w moim życiu. Muszę z nim
porozmawiać. Wybieram jego numer telefonu, ale słyszę, że abonent czasowo nie
dostępny. Wyłączył telefon… A może mu się coś stało?! Wszystko już mam przed
oczami. Kręcę się nerwowo na kanapie.
- Stało się coś? – Tina patrzy na mnie jak na kosmitę.
- Nie – próbuję ją zbyć. I chyba skutkuje, bo więcej nie dopytuje.
Schodzimy na śniadanie. Próbuję się skupić, ale
jakoś mi nie wychodzi. Wiercę widelcem w jajecznicy i najchętniej bym stąd
poszła, ale czeka nas kilka godzin jazdy i to bez sensu, żebym jechała głodna.
Tina też jest jakaś bez energii. Wręcz mam wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
Chyba obie nie chcemy stąd wyjeżdżać. Jedynie mama i tata wyglądają na
zadowolonych. I Oli. Bo będzie mógł w końcu pobawić się ze swoimi kolegami w
parku obok naszego osiedla.
Dopakowuję ostatnie rzeczy. Sprawdzam trzy razy czy
wszystko zabrałam. Wygląda na to, że tak. Umówiłam się z siostrą, że razem
pojawimy się przed hotelem. Siedzę więc na łóżku i czekam na naszą wiecznie
spóźnioną królewnę. Dostaję wiadomość, że Andreas jest już dostępny. Od razu
wybieram jego numer, ale nie odbiera. Co jest?! Obraził się? Może faktycznie
trochę przesadziłam wczoraj w oblepianiem go ramionami, ale bez przesady…
Przed 10 schodzimy z Tiną na dół. Ja jeszcze się
jakoś trzymam, ale ona jest kompletnie rozbita. Stoimy obok rodziców, gdy Tina
odbiera nagły telefon i odchodzi od nas. Z kim ona może tak rozmawiać? Skręca
za krawędź budynku tak, że kompletnie jej nie widzę. Chcę ponownie zadzwonić do
Andreasa, ale ma wyłączony telefon. Co do cholery?! Próbuje mnie zbyć? Tak się
nie robi panie Wellinger!
Mama się niecierpliwi, więc idę po siostrę.
Zaglądam za winkiel budynku i zamiera mi serce. Nie wierzę! Nie! To nie może
dziać się naprawdę!
Zapłakana Tina w objęciach Andreasa. Całują się
namiętnie i nawet nie próbują się z tym kryć. Jak oni mogli mi to zrobić?! Moja
własna siostra! Pod moim nosem! Ukradła mi faceta…
Łzy mimowolnie płyną po moich policzkach. Próbuję
cokolwiek powiedzieć, ale mam wrażenie, że ktoś ścisnął mi gardło. Patrzę jak
się od siebie odrywają i mówi jej, że ją kocha… Kocha ją! Nie mnie, ją! Nigdy
jeszcze nie poczułam się tak jak teraz! Zawsze dostawałam to co chciałam.
Zawsze to ja byłam tą lepszą, szczęśliwszą, bardziej lubianą i szanowaną. A
tutaj? Ona bierze wszystko czego pragnęłam! I to mydlenie oczu! Jestem pewna,
że właśnie o to jej chodziło cały czas! Żebym poczuła się dokładnie jak ona!
Gorsza!
Odwracam się na pięcie i wsiadam do samochodu.
Próbuję się uspokoić, bo mama nie może mnie widzieć w tym stanie. Po chwili
słyszę jak ją woła. Chwilę to trwa zanim próbuje udawać niezaryczaną i biegnie
do mamusi. I teraz znowu będzie mi mydlić oczy i udawać, że nic się nie stało.
Ciekawi mnie ile to trwa? Od początku? Czy to nagły
wybuch niesamowitej miłości! Mam ochotę ją rozszarpać. I jego też! Tak się do
mnie łasił na początku, a tu nagle postanowił zabrać się na moją cudowną,
robiącą z siebie ofiarę siostrzyczkę! Nie wierzę, że sama, na własne życzenie
zmarnowałam sobie życie. Nie wierzę!
Wszyscy wchodzą do samochodu. Nie będę robić scen
tutaj. Poczekam, aż znajdziemy się na osobności w domu. Wtedy ją zabiję! Siada
obok mnie jak gdyby nigdy nic. Ale nie patrzy na mnie. Od rana ją coś gryzło i
wiem już co. Bezczelna zdzira!
Co jakiś czas patrzę na nią i widzę, jak próbuje
nie płakać. Mruga szybko oczami i tamuje potok łez. Od razu powinnam coś
wyczuć. Poszła nieodpowiedzialna gówniara na imprezę, w nieznane miejsce,
rozwaliła rękę i wtedy się zaczęło! Ja się przejmowałam nią, bo biedna moja
siostra, zawsze ładuje się w kłopoty, a ona zaczęła zapuszczać przynętę na
Wellingera. Cicha woda brzegi rwie…
W domu od razu, bez słowa wbiegam na piętro. Nie
witam się nawet z Francys. Nie obchodzi mnie nic poza nawrzeszczeniem na Tinę.
Zabieram pranie do pralni i spotykam ją przy wejściu do jej sypialni.
- Ty pieprzona wywłoko! – podchodzę do niej i uderzam ją w twarz.
Łapie się za zaczerwieniony policzek i nie próbuje się nawet bronić. – Tylko o
to Ci chodziło! Żeby mnie ośmieszyć! Widziałam was przed hotelem.
- Nie! To wszystko stało się przez przypadek!
- Przestań bredzić! Od początku planowałaś pokazać mi, jak to jest być
tą gorszą!
- Opanuj się! Sama zaczynasz bredzić!
- Przyznaj się! Mieliście niezły ubaw!
- Nigdy, przenigdy nie planowałam Cię skrzywdzić! Owszem, zakochałam
się, ale chciałam zejść wam z drogi!
- I tak po prostu sobie spacerowaliście jak przyjaciele najlepsi?!
- Tak! Chciałam, żebyś z nim była, bo nie mogłam patrzeć jak męczysz
się z Friderickiem!
- Ale jesteś przecież małą głupią dziewczyną i nie domyśliłaś się, że
nie rzuciłam narzeczonego, bo mi kazałaś, tylko dlatego, że ja też się
zakochałam w Wellingerze! Nie przyszło Ci to do tej pustej głowy?! – szarpie ją
tak mocno, że sama siebie zaskakuję.
- Co się tu dzieje?! – oczywiście matka musi się wtrącić.
- Nie wtrącaj się! To sprawa między mną, a nią! – ciągnę Tinę do
swojego pokoju i zamykam za sobą drzwi. – I tak nagle pan skoczek zmienił
zdanie i postanowił się zakochać w Tobie?
- Nie siedzę w jego głowie. Zawsze uchodziłaś za inteligentną, więc
nie wiem co Ci się popierdoliło w tej głowie – prycha.
- I akurat teraz musiałaś w końcu wygrać? Jak postanowiłam zmienić
swoje życie, Ty zabierasz mi to na czym mi zależało?! Jest miliard mężczyzn w
okolicy, ale musiałaś wziąć mojego! Nienawidzę Cię!
- Myśl sobie co chcesz. On nigdy nie był Twój. Mój też nigdy nie
będzie. Ale skoro wolisz zwalić całą winę na mnie i nie widzieć jak go
skutecznie odstraszyłaś swoim nachalnym zachowaniem, to spoko. Nie wtrącam się.
Jednego mnie nauczyła ta historia. Zawsze byłaś zawistną żmiją! I kochałaś być
ta lepszą. Nigdy nie dostałaś po dupie od życia. I masz racje. Jestem głupsza i
gorsza. Ale chyba wygrałam coś więcej niż wspaniałego faceta. Wygrałam jego
miłość – wychodzi zapłakana z mojego pokoju i trzaska drzwiami. Próbuję się
uspokoić. W głębi duszy wiem, że ma rację. Wygrała więcej przez dwa tygodnie,
niż ja przez całe życie. Na co mi wykształcenie, praca, wygląd, kiedy nigdy nie
doświadczyłam tego uczucia. Żaden z moich chłopaków nigdy nie dał mi do
zrozumienia, że jestem dla niego najważniejsza. A ona? Całe życie z tyłu i
nagle pojawia się on. Jestem zazdrosna. I będę do końca życia…
***
Cześć! :D
Wszystko się wyjaśniło (chyba)…
Jest dokładnie tak jak zaplanowałam.
Jestem podła, wiem :P
Za tydzień jeszcze epilog, żeby wszystko uporządkować :)
Chyba tyle w ramach moich przemyśleń, co do rozdziału powyżej :)
Dziękuję wam za komentarze :*
Zapraszam tutaj KLIK
Pojawił się prolog i niecierpliwie czekam na Wasze opinie :D
Wesołych Świąt Wielkanocnych :*
Buziaki :*
Przepraszam, ze nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale nie mogłam. Byłam wściekła. Doskonale wiesz, że nie znoszę Tiny i zdenerwowałam się, że to wszystko tak się potoczyło.
OdpowiedzUsuńNadal jestem zła. Wiem, że to tylko opowiadanie, ale naprawdę się zdenerwowałam.
Szkoda mi Cornelii :( Może nie miała całkowitej racji, ale została zdradzona.
A tamtej dwójce nie życzę dobrze. A co!
Mam nadzieję, że w kolejnym opowiadaniu nie polubię złej osoby i nie będę musiała się tak wkurzać :D
Czekam i lecę na drugiego bloga.
Buziaki :*
Na początku Cornelia wydawała się być taką nawet spoko dziewczyną, ale po tym rozdziale straciłam do niej zupełnie szacunek. Jak można uważać się lepszym od innych i być jeszcze tego pewnym? Zwykła żmija! Grr... Wkurzyłam się. Wkurzyłam się tak na poważnie.
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że jest jeszcze pierwsza część rozdziału, która mnie z jednej strony rozczuliła, a z drugiej było mi bardzo smutno. ;c Dlaczego oni nie mogą być razem? Przecież miłość na odległość może istnieć! Oni są dla siebie stworzeni!
I jako to już epilog? ;c
Masz szczęście, że zaczynasz nową historię, na którą już za moment wpadnę.
Z niecierpliwością czekam na ten nieszczęsny, ostatni rozdział. ;c I dużo weny życzę.
Buziaki. ;*
Ps. Przepraszam za nie skomentowanie poprzedniego rozdziału.
Hejka kochana, przepraszam za to ze nie pojawilam sie szybciej pod zeszlymi rozdzialami, ale szkila nie chciala mi dac dojsc tutaj do cirbie i przeczytac tej kolejnej wspanialej czesci opowiadania.
OdpowiedzUsuńCorni mnie zadziwila, zerwala z narzeczonym dla Andiego ok, ale zeby od razu sie upijac na przyjeciu zeby upewnic sie w przekonaniu ze blondyn jest jej, nie nie. Fakt faktem szkoda mi jej, bo siostra odebrala jej milosc. Najgorsze co moze byc dla siostry,to ze jej siostra zakocha sie takze jak ty w twpim ukochanym.
Faktem, jest tez to ze ciesze sie ze Tina i Andi "Big love" :) bo tak jakos nie wiem, bardziej za nich trzymalam kciuki a nie za Corni i Andreasa.
Nie strasz mnie tutaj, ze prolog zostal do konca.. nie chce w to wierzyc.
Pozdrawiam :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńZacznę od końca... jak to za tydzień epilog? Dlaczego wszyscy nagle kończą swoje historie? :( Smutno mi, wiesz? Bo pomimo tego, że nie byłam u ciebie od samego początku, to jednak strasznie się przyzwyczaiłam do tego opowiadania...
Ale wracając do rozdziału, jest świetnie! Pewnie mówiłam ci to miliardy razy, ale naprawdę bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz.
Hmm... kurczę, powiem szczerze, że Corni mnie dzisiaj lekko zirytowała. Wiadomo, nie jest łatwo być zdradzoną, ale... no nie wiem, z jednej strony mi jej szkoda, a z drugiej trochę jej nie rozumiem.
W sumie tak teraz patrzę, że Tina i Andi jednak fajnie do siebie pasują :)
Czekam niecierpliwie!
Buziaki :**
EPILOG?! Za TYDZIEŃ?! CO?! JAK?! Przecież... przecież... od niedawna tutaj jestem. ;c Jak to tak już kończyć? Życie jest brutalne, odbiera to, co najlepsze. ;c I tak szybko się to kończy... ;/
OdpowiedzUsuńRozumiem Corni, no... To, co ona przeszła, to niełatwe nawet do opisania. Przecież wtedy człowiekiem szargają sprzeczne emocje, skrajne uczucia, nad którymi nie ma się w ogóle kontroli... Szkoda mi jej... ;/
Czekam na więcej, buziam! ;*
Czekaj... mam jakieś omamy wzrokowe, czy Ty naprawdę wspomniałam o epilogu? Ale jak to? Nie ma mowy, słyszysz? :( Co ja zrobię bez tego opowiadania, co? Zlituj się! :D
OdpowiedzUsuńWiesz co Ci powiem? Że z Corni to była żmija, jest żmija i będzie żmija, chyba, że coś się zmieni, ale wątpię. Dobra, laska zauroczyła się Wellingerem, ale trochę za późno się obudziła, więc dlaczego teraz ma pretensje? Poza tym jej zachowanie względem Andiego po zerwaniu z narzeczonym... No błagam, ale to było co najmniej śmieszne i nachalne. :v
Jestem dumna z Tiny, że wygarnęła swojej siostry co tak naprawdę leżało jej na sercu. I wiesz co? To ona, w stu procentach, zasługuje na bycie z Andim. Zbyt wiele zła ją spotkało dotychczas, więc zasługuje na szczęście i miłośc, bo to fajna dziewczyna. ;))
Mam nadzieję, że zakończysz to w jakiś przyjemny sposób. Innej opcji nie widzę, ale wszystko w Twoich rękach! :D
Czekam zatem na epilog...
Pozdrawiam. ;*
Witaj Kochana.
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział ja się naprawdę poryczałam.
To się nie może tak skończyć.
Nie rozumiem zachowania Tiny.
Nie powinna zostawiać Andreasa.
Związki na odległość też istnieją.Tina jest świetną dziewczyną ale zgadzam się z Andreasem że to jej matka ją zniszczyła. Jak można zrobić coś takiego własnemu dziecku?
Myślę że Wellinger będzie w stanie odbudować psychikę Tiny.
Nie jest to tajemnicą ze nie przepadam za Cornelią,więc nie jest mi jej bardzo żal.
W zasadzie ona wolała wygodne życie u boku narzeczonego kiedy Andreas był nią zainteresowany.
Myślę że Tina i Wellinger pasują do siebie idealnie. Mam nadzieję ze jakoś połączysz tą dwójkę.
Nie nie nie tylko nie epilog.
Zawsze jest mi bardzo trudno żegnać się z Towimi opowiadaniami. Pomimo wszystko czekam na epilog.
Buziaki ;*
ja pieprze Tina, ogarnij swój tyłek ;-; no i mądrze Andreas!
OdpowiedzUsuń"A przecież jestem dorosłym facetem!" dupa, a nie dorosłym facetem XDDD każde z nas jest wewnętrznie dzieckiem
Andreas, mogłeś zrobić jak Kai w "Mit dir", lol "teraz ucieknę z Tobą" MOGŁEŚ Z NIĄ UCIEC, PALANCIE, A NIE JA TERAZ PRZEZ CIEBIE PŁACZĘ
kurza ćma, trójkąt uczuciowy motzno :v
nie wiem, co powiedzieć, lol, Corni czy Tina dla Andiego... cóż, ten sam wybrał, więc my nie mamy na to wpływu, ups. a Corni to przejdzie, spoko loko
ŻE CO
jaki epilog ;----; nie, ja nie wytrzymię, będę wyć ;-----;
Witaj Kochana! <3
OdpowiedzUsuńNie wiem w jaki sposób wpadłaś na pomysł tego opowiadania, skoro to wszystko od początku było już zaplanowane.
Nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Czy Ty wyobrażasz sobie co teraz zrobiłaś? :) Tutaj jest tak smutno i przykro, ale jednocześnie wspaniale, cudownie, niesamowicie i obłędnie <3 Nie mam w zwyczaju płakać podczas czytania. Jednak w Twoim wypadku zrobiłam wyjątek. Naprawdę. To jak Tina napisała wyjaśnienia Andreasowi na kartce, faktycznie jest jak ze "zwykłego" filmu, ale u Ciebie stało się to "niezwykłe" i ogromnie wzruszające. A co do ich pożegnania to już całkowicie brakuje mi słów! Widok Andreasa w takim wydaniu - zakochanego, zasmuconego i zrozpaczonego ahhh! Czego chcieć więcej! :)
Jeśli chodzi o Corni to muszę się przyznać, że bardzo jej współczułam, ale po przeczytaniu tego rozdziału trochę (czyt. bardzo) zmieniłam spojrzenie na jej osobę. W skrócie mówiąc... co za wredota! Ja rozumiem, że ona może się czuć zawiedziona i zdradzona przez swoją siostrę. No, ale nie ma prawa załatwiać tego w ten sposób. Po pierwsze jak ona mogła podnieść rękę na własną siostrę?! A po drugie nie ma to jak samo mniemanie o sobie - to ja jestem tą lepszą siostrą, ładniejszą, mądrzejszą, bardziej poukładaną i to ja zasługuję na najlepsze... -.-
Noo i to tak w skrócie przedstawiłam moją opinię xd
Oczywiście niecierpliwie oczekuję ciągu dalszego! Jestem ogromnie zaintrygowana jak to wszystko się zakończy. Nie ukrywam, że liczę na szczęśliwe zakończenie! :> Życie Tiny do tej pory nie należało do najłatwiejszych i ona doskonale z tego sobie zdaje sprawę... Może to właśnie teraz będzie moment zmiany na lepsze? To wszystko okaże się w epilogu.
Czekam, czekam, czekam!!! :)
Trzymaj się Kochana! ;*
Pozdrawiam, Camille.
Hej, zgłosiłam twoje opowiadanie do konkursu, więc jeśli wyrażasz zgodę to proszę potwierdź to na spisie ;3
OdpowiedzUsuńa Rozdział jak zwykle cudowny, aż żałuje, żę to koniec. Uwielbiam to, co połączyło Tinę z Wellim.
O matko! Dziękuję bardzo za zgłoszenie. Niezmiernie mi miło :*
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńNie mogłam spać, a że zaprosiłaś to i nadrobiłam! Ta historia jest cudowna *-* no po prostu się zakochałam.
Tina i Andi się okropnie kochają i to nie może być koniec.
Miłość jest piękna, lecz nie zawsze łatwa... Mogę to tak określić.
Corni może czuć się trochę oszukana. Ale cóż, i tak bywa w życiu. Uczucie Andiego wybrało właśnie jej siostrę.
Czekam!
Buziaki :*
Epilog? Już epilog? Bardzo polubiłam to opowiadanie, więc smutno mi, że już dobiega ku końcowi :(
OdpowiedzUsuńWcześniej było mi szkoda Cornelii, ale teraz już nie. Okazała się być okropną osobą, która ma bardzo wysokie mniemanie o sobie.
Mam nadzieję, że Andi i Tina spotkają się jeszcze. Nie mogą tak po prostu zerwać ze sobą kontaktu. Przecież się kochają! Oby ich miłość wygrała.
Z niecierpliwością czekam na ten epilog, chociaż tak bardzo bym chciała, żeby to opowiadanie jeszcze trwało i trwało...
Również Ci życzę wesołych świąt!
Całusy ;*
Hej Kochana, szalenie przepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, ale wcześniej nie mogłam. ;( Nadrobiłam wszystko, o to się nie martw. :) I wiesz co? Jestem pod niesamowitym wrażeniem! :D Działo się, oj działo! :D Rozdział jest doskonały, jak wszystkie! :))
OdpowiedzUsuńTina i Andi... Wydaje mi się, że to dobre połączenie. ❤ Pfu! Dobre? Doskonałe! Pasują do siebie, oboje są świadomi wagi tego uczucia, oboje chcą być ze sobą... :') Jedakże jak zawsze musi pojawić się jakieś 'ale'... :/ Niestety to 'ale' nie jest byle jakie.. Ma na kmię Cornelia i jest siostrą Tiny. ;( Ta sytuacja jest naprawdę tragiczna. :o
Cornelia zachowała się nie fair. Obwiniła o wszystko siostrę, nie dała jej się wytłumaczyć, rzuciła na nią najgorsze oskarżenia, mówiła wiele przykrych słów, ale nie pomyślała o tym, że podczas tej kłótni zachowala się milion razy gorzej niż Tina. ;/ I Tina ma rację. To, że Andi nie pokochał Cornelii jest tylko i wyłącznie jej winą. Winą jej bezustannego narzucania się! :/ Ach... ależ dziś tutaj skrajnych emocji. :D od euforii radości, po gorycz smutku. :)) Lubię takie emocjonujące rozdziały! :D
Epilog? :o A czy ja mogę wmieść sprzeciw? Polubiłam to opowiadanie! :) Jak najwięcej rozdziałów, proszę! ❤
Buziaki! :*
Hej! Bardzo przepraszam za nieobecność pod poprzednim rozdziałem. Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że przeczytałam go już chwilę po dodaniu, ale po prostu nie zdążyłam skomentować. Oczywiście bardzo mi się on spodobał i cholernie cieszyłam się z tego, że Tina i Andiś wreszcie przyznali się do swoich uczuć. A co do tego rozdziału... Nie masz pojęcia, co ja przez Ciebie przeżywałam. Najpierw radość z tego, że wreszcie są razem i nie ma między nimi żadnej Cornelii. Ale oczywiście Tina nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła czegoś głupiego. Zostawić biednego Andiego z kartką papieru, pfe, nieładnie! Dobrze, że on jak zwykle szybko wkroczył do akcji. Bałam się, że nie zdąży i Tina odjedzie w przeświadczeniu, że pogodził się z jej decyzją. Ale przyjechał na czas, tak! Radość, bo wreszcie przemówi jej do rozsądku i uświadomi, że po prostu MUSZĄ być razem. No cóż. Tym razem zapomniałam o tym, że przecież Tina jest nieustępliwa i lubi robić wszystkim na przekór. Tak czy siak potraktowała to pożegnanie z Andisiem jako takie ostateczne. I najgorsze było to, że on też je tak odebrał. To zaskakujące, ale można stwierdzić, że Cornelia uratowała sytuację. Gdyby ich nie zobaczyła, wciąż byłaby kochającą siostrą i Tina żyłaby w przeświadczeniu, że dobrze zrobiła. Mam nadzieję, że po tym, jak się zachowała, Tina zrozumiała, że nie jest jej nic winna. Prawda jest taka, że zawsze stawiała dobro siostry ponad swoje własne, a kiedy Cornelia wreszcie miała okazję się jej odwdzięczyć, zachowała się jak prawdziwa suka. Nie chodzi mi o to, że zrobiła awanturę, bo przecież to zrozumiałe. Jakby nie patrzeć, własna siostra wbiła jej nóż w plecy. Ale zamiast spróbować ją zrozumieć, z góry założyła, że Tina chciała ją tylko ośmieszyć. Właściwie nawet nie dała jej się wytłumaczyć. I gdzie się podziała ta ich siostrzana miłość? Jedyny plus jest taki, że teraz, gdy Cornelia o wszystkim wie, Tina i Andreas nie muszą się ukrywać. Mam nadzieję, że dadzą sobie szansę. I że Cornelia przemyśli wszystko na spokojnie i pogodzi się z siostrą. Czekam niecierpliwie na epilog, chociaż wiem, że to będzie oznaczało koniec tego opowiadania. Mam nadzieję, że preferujesz happy endy :D
OdpowiedzUsuńCałuję! ;*
Witaj Kochana! :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze, ale jak to już tylko epilog? Ja się nie zgadzam! Polubiłam to opowiadanie i mogłabym je czytać w nieskończoność. <3
Co do samego rozdziału.. Trochę się tu narozrabiało. Szczerze mówiąc to nie szkoda mi Corni. Na koniec pokazała swoją prawdziwą twarz. Jak nie idzie po jej myśli to wielce pokrzywdzona. Okay, może się czuć lekko pokrzywdzona, ale bez przesady. Skoro Andi jej nie kocha to musi się z tym pogodzić.
A Andi i Tina? No brakuje mi słów. Są tacy cudowni. Trzymam za nich mocno kciuki. <3
Trzymaj się, Kochana!
Buziaki :*