13 mar 2016

Gdy uczucia biorą górę

Tina

                Tego się nie spodziewałam. Znaczy spodziewałam, ale nie tu, nie przy kolacji! Nie przy matce! Ale jej mina była bezcenna. Wpatrywała się w Corni jakby zobaczyła obcą osobę. Pominę fakt, że ja też dostałam zjebkę, że to moja wina i że to ja zrobiłam Cornelii pranie mózgu. Ale na szczęście nikt się tym nie przejął.
                Jest wtorek. Dzisiaj wieczorem ma się odbyć to przyjęcie, a jutro z samego rana wracamy do domu. Walizki są prawie spakowane. Jest mi smutno na tą myśl. Nie chcę wyjeżdżać. Pokochałam Ruhpolding jak nic innego na świecie. Nie dość, że pięknie, to ludzie mnie lubią i szanują. No, nie licząc pana taksówkarza i Wernera.
                Otrząsnęłam się po tym niedoszłym gwałcie. Muszę przyznać, że trochę czasu mi to zajęło, ale przynajmniej mam pana popierdolonego nr 2 z głowy. Od soboty myślę nad gestem wdzięczności, który wymyślił sobie Andreas. Próbowałam go podpytać, ale nic mi nie powiedział. Nie spotkaliśmy się od tej cholernej nocy. I przyznam, że trochę za nim się stęskniłam. On za to trenował ostro. Bo trener mu kazał. Chciałabym przyjść kiedyś na jego konkurs. Żeby chociaż zobaczyć o co tam dokładnie chodzi. Może, gdybym poczuła atmosferę, to by mi to trochę ułatwiło życie.
                Idziemy właśnie z Cornelią, Olim i tatą do miasta. Matka woli udawać, że napierdala ją łeb i siedzi sama w hotelowym spa. Tak też można. My z Corni mamy plan kupić jakieś eleganckie sukienki na wieczór. Ostatnie na co mamy ochotę, to zniechęcić wspólników taty do współpracy. Oli i tata mają kupić sobie jakieś ładne garnitury. Cóż. Zapowiada się całkiem przyjemne przyjęcie.
                Oprócz fioletowej sukienki z długim rękawem, podkreślającą talię i rozkloszowanym dołem, potrzebuję nowych butów. I gdy widzę piękne czarne sandałki na szpilce, szaleję. Cornelia też, więc tato musi zapłacić za obie pary. Cornelia decyduje się na małą białą. Ona we wszystkim będzie wyglądać jak Kendall Jenner. Nic na to nie poradzę.
                Wieczorem szykujemy się ostro w moim pokoju. Odmalowane, uczesane i starannie wypielęgnowane, czekamy na założenie sukienek i butów. Na koniec selfie, które ląduje na moim Instagramie. Chwilę później widzę wśród polubień konto Andreasa. Uśmiecham się szeroko na ten widok. Chyba nie może się doczekać. Ale jak on mnie znalazł do cholery!?
                Schodzimy na dół i od razu musimy witać pierwszych gości. A z tego co wiem, to będzie ich trochę. Już się cieszę na sztuczne uśmiechy i kłamstwa matki na temat zawieszenia przeze mnie studiów, z powodu problemów zdrowotnych. Nie potrafi się przyznać do tego, że jej córka jest nieudacznikiem życiowym.
                Kilkanaście minut później stania w holu i witania gości, zjawiają się Wellingerowie. Nie powiem, że na widok Andreasa serce nie przyspiesza zbyt gwałtownie. Ale próbuję to zabić w sobie. Przecież Cornelia rzuciła dla niego narzeczonego. Nie mogłabym jej tego zrobić. Patrzę na nią i widzę ten wpatrzony w niego wzrok. Podchodzi do moich rodziców, wita się uściskiem dłoni i potem do nas. Całuje policzek Cornelii, uśmiecha się delikatnie, a potem zjawia się przede mną. Drętwieję, gdy również całuje na przywitanie mój policzek.
- Mam już wymyślony gest wdzięczności – zawadiacki uśmiech przecina jego twarz.
- Mam nadzieję, że to nie jest nic lubieżnego – próbuję nie przygryzać wargi, ale mam z tym problem.
                Witam się z resztą jego rodziny, po czym udają się w stronę jadalni, a my nadal stoimy na baczność na schodach i czekamy na pozostałych gości. Już pomału mam dość. Dopiero, gdy mama informuje, że to koniec, wypuszcza powietrze, dzięki któremu nie garbiłam się jak stara babcia.
                W jadalni zajmujemy stolik dla młodzieży. Mnie przypada miejsce obok Tanji i jakiegoś chłopaka, syna kogoś tam. Wiem tylko, że ma na imię Felix i jest w podstawówce. Ale mam być grzeczna, więc będę. Taki był plan. Choć ostatnio moje plany trafia szlag.
                Cornelia jest wniebowzięta, bo dostała miejsce obok Andreasa i w dodatku naprzeciwko mnie. Patrzę na niego i widzę, że wcale nie ma ochoty rozmawiać z lekko nachalną Corni. Co z nią do cholery?! Czemu nie jest taka jak dawniej? Przecież właśnie taką Corni Andi lubi najbardziej.
                Po pierwszym daniu idę do rodziców, bo Cornelia nie reaguje na ich zaproszenia. Słucham ich uwag i wykonuję posłusznie polecenia. Do tej pory to Corni zajmowała się tego typu rzeczami. Nie będę narzekać. Dam jej i Andreasowi czas dla siebie. Choć wewnętrznie targa mną jakieś chore uczucie. Idę do kuchni i informuję grzecznie obsługę o prośbach moich rodziców. Wiem, że to beznadziejne zadanie, ale najzwyczajniej w świecie muszę.
                Wracam do stolika i widzę jak Corni wiesza się prawie na Andim. Współczuję mu. Pod stołem piszę szybkiego smsa.

Ja:
Żyjesz? Czy mam ją zabrać?

                Ustawiam wysyłanie wiadomości za 4 minuty i chowam telefon do kieszeni w sukience. Wdaję się w rozmowę z Tanją, po czym słyszę, jak telefon Andreasa o mało nie przewraca kieliszka z wodą na stole. Łapie za ten telefon tak nerwowo, jakby zależało od tego życie. Na jego twarzy widać ten sympatyczny uśmieszek, gdy analizuje treść wiadomości. Corni próbuje podejrzeć od kogo, ale średnio jej się udaje.
                Andreas nie krępuje się i wysyła od razu odpowiedź, przez co mój telefon wydaje z siebie dźwięk. Mogłam go chociaż kuźwa wyciszyć! Urwę mu jaja kiedyś! Przecież wszyscy się zaraz domyślą, że to ja! Patrzę na niego wzrokiem zabójcy. Od razu się peszy i zwraca do Cornelii. Przynajmniej przestaje jej unikać. Mija chwila zanim odczytuję odpowiedź.

Andreas:
Dzisiaj jestem Waszym gościem. Nie będę narzekać. Choć chwila wytchnienia by się przydała ;)

                Rozglądam się po pomieszczeniu. Kelnerzy zajmują się roznoszeniem deseru. Niedługo koniec tej błazenady. Wszyscy sobie pójdą, a ja w końcu odpocznę we własnym łóżku. Nie odpisuję panu skoczkowi. Nie wiedziałabym nawet co. Bo jest mi trochę wstyd za siostrę. Wiem, że dawno nie była sama, ale żeby tak się kleić do Andreasa?
- Ona go zaraz udusi – Tanja podśmiewuje się pod nosem. Nie będę kłamać. Myślę tak samo. Chętnie kopnęłabym ją z całej siły w łydkę, ale mam za daleko.
- Nie wiem co jej do tego dość mądrego łba strzeliło…
- Może ona się zakochała? – sztywnieję na to słowo. Owszem, taki był plan. Ale w międzyczasie wydarzyło się miliard innych rzeczy. Nie wiem czemu tak mnie to zabolało. Gdzieś w głębi duszy przestaję być dobrą siostrą i nie chcę przyjąć do wiadomości, że Corni mogłaby faktycznie pokochać Andreasa. Nie chcę tego. Ja…
- Tak to wygląda trochę – Julia krzywi się na to zdanie. Czyli nie tylko ona średnio to widzi?
                Właściwie nie wiem o chuj mi chodzi! Miałam ich zeswatać? To zeswatałam. I nie powinnam marudzić. W końcu mi się coś udało. Koniec i kropka. Andreas jest tylko moim przyjacielem! Powtarzaj! TYLKO twoim przyjacielem.
                Po deserze, większość gości opuszcza hotel. Na potańcówce dla niedobitków, choć do potańcówki to dużo brakuje, zostaje kilkanaście osób. Może to i dobrze. W końcu można odetchnąć od tej sztywnej atmosfery.
                Wymykam się cicho do pokoju po fajki. Nie będę palić na balkonie w pokoju, więc schodzę do jadalni i od razu zmierzam w stronę tarasu. Opieram się o ten brudny parapet, który staje się moim ulubionym miejscem kontemplacji życia ostatnio. Odpalam papierosa i zaciągam się tym cholernym szkodliwym dymem.
- Podzielisz się? – łapa Andreasa wychyla się w stronę mojej. Nie odpowiadam, tylko podaję mu paczkę i zapalniczkę.
- Dzisiaj cały? – ciekawość zwycięża.
- Jest okazja – uśmiecha się znacząco.
- To dawaj. Co to za gest wdzięczności.
- Chodź ze mną na spacer. Pokażę Ci coś – nie mogę nic wyczytać z jego twarzy.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Cornelia jest i w ogóle…
- Szczerze mówiąc mam gdzieś Cornelię dzisiaj. Proszę… – podchodzi do mnie i staje tuż przede mną. Robi mi się słabo. Szybko kończymy papierosy i wymykamy się boczną furtką z hotelu.
- Wiesz, że właściwie powinnam Ci podziękować w tej chwili? – mówię podczas wędrówki przez las. O dziwo nie jestem przerażona. Wręcz czuję się bezpieczna z nim. Ufam mu jak nikomu innemu. I nie przeszkadzają mi te cholernie piękne sandałki.
- Nie przesadzaj…
- Faktycznie, nie ma za co – prycham. – To normalne ratować idiotkę od gwałtu… - nie odpowiada. - Dokąd idziemy? – próbuję się dowiedzieć czegokolwiek, ale nie daję rady. Jest tak tajemniczy i seksowny… Nie muszę przecież dodawać, że w czarnych obcisłych jeansach, szarych półbutach i granatowej koszuli wygląda obłędnie.
- Niedługo się dowiesz – uśmiecha się przez ramię. Wyciąga swoją dłoń w kierunku mojej i chwytam ją bez zastanowienia.

~

Andreas

                Kiedy ją zobaczyłem, to stanęło mi serce. No prawie, bo jeszcze żyję. Zdjęcie na Instagramie nie oddaje rzeczywistości. Znalazłem ją dwa dni temu, po lokalizacji ostatniego zdjęcia, a to jakoś specjalnie trudne nie było. Dziś wyglądała najpiękniej, jak tylko mogła. I nie obchodziło mnie, że obok stała jej idealna siostra, która jako pierwsza w te wakacje zrobiła na mnie wrażenie. Moje myśli były pełne Tiny od dobrego tygodnia. I choć się wypierałem tego, to wiem, że nie ma sensu. Przecież nie mogę okłamywać samego siebie.
                Na kolacji siedziałem naprzeciwko niej. Mógłbym patrzeć na nią godzinami, gdyby nie fakt, że Cornelia w końcu zareagowała na moje zaloty. Tyle, że trochę za późno. Nie chciałem być chamski. Przecież dziewczyna niczemu nie zawiniła. Ale skoro wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło, to chyba znak, że właśnie tak miało być.
                Od soboty nie umiałem zebrać myśli. Ciągle miałem przed oczami rozchwianą emocjonalnie i rozdygotaną Tinę, na zmianę z tą zadziorną i wesołą ze skoczni. Tą w poszarpanej koszulce i zaróżowionej od płaczu i tej zanoszącej się od śmiechu i pełnej podziwu.
Do tej pory serce mi się kraje na wspomnienie widoku z sobotniej nocy. Jakob nie odzywał się ani słowem. Wiem tylko, że próbował wnieść sprawę o napaść i włamanie, ale chyba po głębszym przemyśleniu sytuacji zrozumiał, że nie ma najmniejszych szans. Tak przynajmniej twierdzi mój wujek policjant. Nie powiedziałem nic o Tinie. Tylko, że chodziło o jakąś dziewczynę z imprezy. Nie chciałem jej w to znowu mieszać. I tak już czułem się winny, że ją z nim poznałem. Od początku to był poroniony pomysł. I przyznaj się przed sobą frajerze, że chciałeś ją mieć dla siebie…
                Kiedy widziałem jak wstaje i na moment wychodzi, myślałem, że się obraziła. Czy coś. Ale po chwili wróciła i od razu pomaszerowała w stronę tarasu. To było oczywiste, że poszła zapalić. Uśmiecham się pod nosem na ten widok. Wcale mi nie przeszkadza, że taka jest.
                Siedzę obok Cornelii i wiem, że wypadałoby zaprosić ją do tańca. Muzyka jest dość rytmiczna i pozwala się dobrze bawić. Wykonuję zadanie i po chwili wędruję z Corni po parkiecie. Widzę jak na mnie patrzy, ale zwyczajnie nie umiem jej okłamywać.
- Wiesz… - zaczynam. – Dużo myślałem ostatnio nad tym wszystkim i… Na razie nie chcę mieć dziewczyny – albo mi zaraz zajebie z liścia, albo uniesie się honorem i uzna mnie za chama. Z jej twarzy nie umiem wyczytać nic.
- Czyli chcesz się przyjaźnić? – jest smutna. Zawiodłem ją. Ale wiem, że to najlepsze możliwe wyjście. Na razie.
- Przepraszam, ale chcę być z Tobą szczery – ona to wie i kiwa twierdząco głową. – Pójdę się przewietrzyć – mówię szybko. Chyba nie wie, gdzie jest jej siostra, bo nie robi podejrzanej miny. Tylko uśmiecha się lekko.
                Na zewnątrz widzę Tinę, jak zaciąga się papierosem. Podchodzę do niej i opieram się tak jak ona o parapet.
- Podzielisz się? – widzę to skołowanie na twarzy. Ale też uśmiech. Mam plan. I chcę te  plan wcielić w życie. W końcu miałem wymyślić gest wdzięczności. Dlatego od kilku minut prowadzę ją przez las, w stronę jeziora. Wiem, że tam jeszcze nie była. Z resztą. Ja tam idę, bo znam to miejsce doskonale. W podstawówce uciekaliśmy tutaj czasem na wagary. Dobrze jest czuć ciepło jej dłoni w swojej.
                Zatrzymujemy się nad jeziorkiem. Jest ciemno, ale dzięki blasku księżyca można dostrzec piękno tego miejsca. Patrzę na nią i wiem, że ją zaskoczyłem.
- I co teraz? – krzyżuje ręce i patrzy na mnie wyczekująco. Biorę głęboki wdech i podchodzę na maksymalną odległość do niej. Staję tuż przed jej pięknym ciałem i wiem, że to jest jedyne miejsce, w którym chcę teraz być.
- Nie zrozum mnie źle… Ja… Ech! Nie jestem dobry we wstępach… – dotykam dłonią jej policzka i kciukiem gładzę delikatnie jej skórę. Przymyka oczy. Skoro reaguje na mój dotyk, to jest nieźle. Drugą ręką obejmuję ją w talii i przyciągam do siebie.
- Wiesz, że nie możemy… Nie taki był plan – mówi tuż przy moich ustach.
- Był. Ale uległ zmianie.
- Ja nigdy nie będę dla Ciebie wystarczająco dobra… - zakładam kosmyk jej włosów za ucho. Jej wzrok jest pełen… Wątpliwości?
- Jesteś idealna. Chcę Ciebie. Zrozum to. Chcę dokładnie Ciebie – wpijam się w jej usta z zachłannością. Nie interesuje mnie nic dookoła. Pozwalam jej dłoniom błądzić po moich włosach, plecach… Moje ramiona zaciskają się mocniej wokół jej talii. Mógłbym tak stać do rana i ją całować. - Nigdy, żaden facet nie doprowadził mnie do tego stanu – przerywa pocałunek i patrzy mi w oczy. Z ogromnym uśmiechem na ustach.
- Czyli coś mi się udało – kradnę jej kolejnego całusa.
- Jestem najgorszą siostrą na świecie – mina jej rzednie. Nie chcę, żeby była przy mnie smutna.
- Cornelia chciałaby Twojego szczęścia.
- A skąd wiesz, że właśnie z Tobą będę szczęśliwa, co? – chichocze. Kocham ten chichot.
- Intuicja – całuję jej czoło. – Chodźmy stąd, co? Skoro się przełamałem, to nie chcę spędzić w tym zadupiu całej nocy. Wolę się Tobą nacieszyć w samotności w pomieszczeniu zamkniętym – chwytam jej dłoń i prowadzę w stronę hotelu.
                Jak gdyby nigdy nic wchodzimy do środka. Tanja i Julia na szczęście jeszcze są. Ojciec z Olivią rozmawiają wesoło z panem Kirchem. Patrzę na Tinę. Siada przy stoliku z moimi siostrami i Cornelią, ale nie umie zachować powagi. Jest zarumieniona i rozpromieniona. Czy to naprawdę moja zasługa? Chciałbym ją zabrać do siebie i móc zatopić się w jej pełnych wargach z zachłannością. Chciałbym, żeby była moja. Żebym mógł cieszyć się nią nie tylko tej nocy, ale przez kolejne dni mojego życia.
                Kiedy słyszę, że pora się zbierać, sztywnieję. Nie chcę stąd iść! Nie bez niej. Idziemy wszyscy do lobby i staję obok niej. Ukradkiem chwytam tą drobną dłoń za plecami. Splatam nasze palce razem i czuję ulgę. Chwilową, bo zaraz musimy opuścić hotel. Żegnamy się przyjacielskim uściskiem. Zaczynam od Cornelii, by po chwili dłużej zatopić się w ramionach Tiny.
- Za godzinę? – szepczę do jej ucha.
- U Ciebie. Zakradnę się przez balkon – jestem podekscytowany tym wszystkim. Trochę jak przestępcy, którzy ukrywają się przed światem. Ale czy my robimy coś złego? Przecież jeśli dwoje ludzi chce być razem, to kuźwa powinni być razem. Mimo wszystko.
                Ta godzina dłuży mi się niemiłosiernie. Czekam na taksówkę z utęsknieniem. Wymykam się niepostrzeżenie z pokoju. Przynajmniej próbuję, bo w kuchni zastaję rozbawioną do łez Julię.
- Nie śpisz?!  - prawie piszczę na jej widok.
- Myślisz, że jestem głupia?
- Julia, ja…
- Przecież na wylot widać, że się zakochałeś. Widziałam te wasze spojrzenia. Szczególnie po powrocie. Nie chcę wiedzieć, gdzie i po co zniknęliście na godzinę, ale wiedz, ze kibicuję wam dużo bardziej niż Tobie i Corni.
- Julia… To wszystko jest skomplikowane… - oddycham ciężko. Siadam obok niej w jadalni.
- Myślę, że zrozumie. Nie sądzę, żeby szczęście siostry było mniej ważne od jej.
- Czemu myślisz, że kocham Tinę?
- A co teraz robisz? Idziesz na grzyby? – chichocze. – Widziałam ten wasz uścisk na pożegnanie. Nie zrób niczego głupiego – przytula się do mojego ramienia. – Mam nadzieję, że chociaż z nią Ci wyjdzie – czuję się pokrzepiony słowami Julii.
                Wręcz biegnę w stronę swojego pokoju, gdy słyszę dźwięk taksówki. Jestem mega podniecony faktem potajemnego spotkania z Tiną. Wychodzę na balkon i rozglądam się w poszukiwaniu dziewczyny. Wiem, że to chore, ale ten balkon to jakiś symbol. A po drugie, gdyby przypadkiem mama ją zobaczyła, to zacząłby się festiwal pytań. A tak? Spokój i pełna konspiracja.
Widzę jak stoi oparta o moją starą huśtawkę. Jest taka piękna! Zdążyła się przebrać w moją koszulkę i szorty. Rozpromienia się na mój widok. To chyba najpiękniejsza rzecz jaką widziałem. Wdrapuje się na górę i gdy tylko mogę, łapię ją w swoje ramiona i całuję zachłannie. Po omacku wchodzimy do mojego pokoju i zamykamy za sobą drzwi. W pokoju panuje półmrok. Jest bardziej nastrojowo.
- Nie mogłem się doczekać – przestaję na moment, by złapać oddech.
- Tak samo jak ja. Corni nie chciała wyjść, ale… - uciszam ją pocałunkiem.
- Tej nocy jesteśmy tylko ja i Ty. Razem – wsuwam ręce pod moją koszulkę na jej zgrabnym ciele i szybko pozbywam się jej. – Jest już Twoja. Pięknie w niej wyglądasz, ale dzisiaj śpisz bez – droczę się z nią przygryzając jej dolną wargę. Nie przeszkadza mi zbytnio, że jest trochę niższa. Nawet jeśli muszę się trochę schylić.
- Mam nadzieję, że to działa w dwie strony? – teraz to jej zachłanne dłonie pozbawiają mnie koszuli. Odpina niestarannie każdy guzik i gdy kończy, składa na mojej klatce piersiowej długi pocałunek. Moje ciało przeszywają dreszcze. Po chwili dostrzega bliznę na prawym obojczyku. Pozostałość po operacji po upadku w Kuusamo. Dotyka jej opuszkami palców, tak delikatnie, jakby się bała, że się rozpadnę i tamto miejsce też całuje. Moje ciało zalewa się emocjami.
- Zależy mi na Tobie tak bardzo mocno. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby on Ci coś zrobił – chwytam jej twarz w dłonie i całuję w ten śliczny zgrabny nosek. - Kocham Cię – mimowolnie wypowiadam te dwa magiczne słowa, które muszą opuścić moje usta. Patrzy na mnie chwilę zszokowana.
- Andi… Ja… - boję się, że zaraz wyleci z wiązanką, że Cornelia, że jednak nie może, albo, że ona mnie nie. Pękłoby mi serce. Na miliard kawałków.
- Ty nie? – mówię smutno.
- Gdybym nie, to już dawno brałbyś przeciwbólowe z powodu bólu jaj. Bo dostałbyś mocnego kopa na otrzeźwienie. W tamtym lesie – tylko ona potrafi powiedzieć coś tak nieodpowiedniego w takim momencie, że wybucham niepohamowanym śmiechem. – Chyba też Cię kocham – odpowiada po chwili.
- Chyba? – muszę mieć pewność. Nie chcę jej zrobić krzywdy. Za dużo dla mnie znaczy.
- Kocham Cię – wpija się w moje wargi. Teraz mogę z czystym sumieniem doprowadzić jej ciało do rozkoszy.

***

Cześć :D
To jeszcze nie koniec :D
Rozdział miał być pod koniec tygodnia, ale odwołali konkurs i jest dzisiaj.
Dziękuję za komentarze <3 Uwielbiam Was!
Wiem, że to nie jest dzieło sztuki, ale chyba jestem zadowolona z tego.
Bo to zakładałam.
Lubię skomplikowane historie. Przecież w życiu też występują komplikacje, prawda?

Teraz ogłoszenie parafialne:


Zapraszam was tutaj --->  KLIK
Niedługo pojawią się bohaterowie i mam do Was pytanko :D
Kogo się spodziewacie?
Podpowiedź: zostaję w tematyce moich ukochanych skoków :P
EDIT: Bohaterowie zawitali :) 


Jak sobie pomyślę, że został jeszcze tylko jeden weekend, to pęka mi serce.
Dawno tak się nie zżyłam z nimi, jak w tym sezonie. Kochane misie-pysie!
Wyczuwam ostre płakanie przy Eurosporcie, niedzieli, Igorze i Planicy :(
Nawet powrót F1 mnie nie cieszy…

Buziaki :*

10 komentarzy:

  1. nie dowierzam temu, co właśnie teraz czytam. że co? jak to Tina będzie z Andreasem... przecież wszystko miało być inaczej ;-; no ale racja, uczucia biorą górę i robi się wszystko pod wpływem impulsów...
    ale oni są słodcy i nie wiem, co robić. a Corni musi to zrozumieć... no bo chyba nie znienawidzi swojej siostrzyczki, co nie?
    czekam na kolejny i idę płakać chyba XDDD <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Co, co, co? Jak ja się mega cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo! To co przed chwilą przeczytałam to jakieś Mistrzostwo Świata! Tina i Andi... Mmm, chcę więcej xD Tylko jest jeszcze Corni. Ostatnio byłam podjarana, że zerwała zaręczyny, a teraz jest mi z tego powodu przykro bo klei się cały czas do Wellingera ;/ Nie chcę, aby kontakty z siostrą jej się popsuły, ale Tina i Andreas są dla siebie stworzeni i inaczej być nie może.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam! ;*
    I powiem Ci tak, że faktycznie - uczucia biorą górę. Tytuł posta jak najbardziej odnosi się do treści samego rozdziału, a najlepszym przykładem są tego Andreas i Tina. Fakt, to były chyba tylko emocje i uczucia i skumulowane dały właśnie taki oto skutek. :) Tylko co teraz powie Corni? Tu się pojawia największny znak zapytania. ;o
    Czekam na więcej, buziaczki. ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Kochana.
    Czekałam na ten moment.
    To było wiadome że Cornelia i Andreas nie pasują do siebie.
    Myślę ze Tina jest dla Andreasa idealną dziewczyną.
    Ta wspólna noc... ;*
    Dobrze ze Tina zrozumiała że nie może patrzeć tylko na szczęście siostry.
    Jestem bardzo ciekawa jak się dalej potoczą ich losy.
    Czy Tina wyjedzie ?
    Jestem tak samo załamana że za tydzień ostatnie konkursy :(
    Co my zrobimy bez Andisia i jego uśmiechu.
    Oczywiście jestem bardzo ciekawa Twojej nowej historii.
    Nie mam pojecia kto może być bohaterem ale wcale bym się nie obraziła jeśli byłby to Andreas.
    Jesteś zdecydowaną mistrzynią pisania o Wellingerze.
    Oczywiście jeśli będzie inny bohater to też z chęcią przeczytam.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Kochana! <3
    Przepraszam za poślizg. W sumie to powinnam już spać, bo za niecałe pięć godzin wstaję do szkoły... ale nie mogłam już wytrzymać z tęsknoty za Tina i Andreasem!
    Jeśli chodzi o rozdział to nie wiem co mam napisać... czytając go po prostu się rozpłynęłam! I cały czas jeszcze szczerzę się jak idiotka do tego ekranu xd
    Tak długo czekałam na ten moment (właściwie to od samego początku opowiadania)! Wiele razy sobie to wyobrażałam, ale Twoja wersja przebiła wszystko!
    Kurde, nie spodziewałam się, że Andreas na tym przyjęciu powie takie coś Corneli. Myślałam, że to będzie się ciągnąć jak przysłowiowe flaki z olejem.
    W Twoim opowiadaniu bardzo lubię postać Andreasa, ale dzisiaj jestem nim szczególnie zauroczona :) Opanowany, szczery, uczuciowy, delikatny no i oczywiście pociągający <3
    Tina również mnie dzisiaj zaskoczyła - była nadzwyczaj opanowana i podejrzewałam, że nie będzie chciała być z Wellingerem ze wzgledu na Corni. A tu taka nieeespodzianka :D
    Ale jest jedna rzecz, za którą nie wiem co Ci zrobię... Jak mogłaś zakończyć w takim momencie? :p Nie no, oczywiście żartuję :)
    Wręcz przeciwnie, chcę Ci podziękować za tak cudowny rozdział i za przecudowne opowiadanie!!!
    Nie wiem jak ja się rozstane z tymi bohaterami :( Będzie mi ogromnie brakować tekstów oraz docinek Tiny.
    Na szczęście będzie kolejne opowiadanie! Które z pewnością będzie równie cudowne. Dlatego wiedz, że drugie opowiadanie też będę czytać. Wybacz, ale musisz się jeszcze trochę ze mną pomęczyć :(

    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
    Trzymaj się Kochana ;*

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hej, hej :D
    W końcu się doczekałam. *.* Nie ukrywam, że trochę szkoda mi Corni, ale od początku trzymałam kciuki za Andiego i Tinę. <3
    Jestem ciekawa jak na to wszystko zareaguje Corni. Coś czuję, że miło nie będzie.:/
    Ja również nadal nie mogę oswoić się z myślą, że już tylko tydzień do końca sezonu. Byle do listopada! :'(
    Na nowość chętnie wpadnę. ;)
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem!
    Rozdział świetny, ale zresztą, czy którykolwiek był słaby, może od tego zacznijmy? :D
    Powiem szczerze, że Tina mnie lekko dzisiaj zaskoczyła. W sumie, cały rozdział mnie zaskoczył. Może to i dobrze, że Tina jest z Andim? Bo jednak Corni nie do końca do niego pasowała, mimo wszystko. Jestem ciekawa, jak ona na te rewelacje zareaguje, bo pewnie zbyt radosna to nie będzie. Wyczuwam wojnę między paniami :D
    Czekam!
    Oj tak, mi również jest strasznie smutno, że przed nami już tylko Planica. Kiedy to minęło? Przecież dopiero był listopad... no cóż, byle do lata, a później do kolejnego listopada :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam, witam! :D
    Wiedziałam. Po prostu wiedziałam, że między tą dwójką coś się niedługo stanie i bang - stało się. :D
    Powiem Ci, że chyba to najcudowniejszy rozdział ze wszystkich! Tina z Andim, się porobiło. Ale to dobrze! Corni najpierw wpakowała się w związek z kimś kogo nie kocha i zgrywała przed Wellingerem niedostępną paniusię, więc niech nie oczekuje, że teraz gdy jest sama, to Andi zwróci ponownie na nią swoją uwagę. ^^ Ciekawe tylko jak zareaguje na wieść, że jej siostra sprzątnęła chłopaka, o którym sobie nagle przypomniała..
    Ciekawie no! :D
    Czekam na kolejny kochana, weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem :)
    No Kochana, kolejny raz naprawdę wspaniały rozdział!
    Jestem zaskoczona z takiego obrotu sprawy, naprawdę!
    Myślałam, że stosunkowo powoli ich relacja będzie się rozwijać, a tu proszę :D
    Nie powiem, że nie jestem zadowolona, ponieważ im kibicowałam!
    Przecież Corni nie pasowała do Andiego, a przynajmniej w moim odczuciu stworzeni dla siebie nie byli.
    Tytuł rozdziału bardzo trafnie opisuje co się w nim wydarzyło :D
    Mnie powrót F1 cieszy ogromnie, ale jak pomyślę, że koniec skoków....... czuję taką pustkę....
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Końcówka - rozpłynęłam się ^^
    Tylko, kurcze, co z Cornelią? Jak ona na to wszystko zareaguje? Czy dowie się o uczuciu, jakie zaszło między jej siostrą a Andreasem? I czy w ogóle się dowie? Jak życie lubi się komplikować...
    Z niecierpliwością czekam na następny, bo ta historia jest jedną z moich ulubionych :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

czytasz = komentujesz
Bardzo byłabym wdzięczna za wszelakie uwagi.
Zawsze to lepiej, gdy ma się świadomość, czy komuś się podoba czy nie :))