Cornelia
Nigdy niczego tak
nie żałowałam, jak tego wyjścia… Łeb mi pęka i najchętniej bym zwymiotowała
jeszcze kilka razy… Czemu tutaj jest tak zimno?! – podnoszę się lekko z łóżka i
widzę uchylone drzwi balkonowe. Chwile zajmuje mi zorientowanie się w sytuacji.
Pamiętam, że Tina prosiła, bym zostawiła jej otwarte drzwi. Żeby w razie czego
zainterweniować. Ała! Zaraz się rozpłaczę.
Nigdy mi się tak w głowie nie kołowało…
- Jak tam? – słyszę głos Tiny na balkonie. Przeskakiwała właśnie przez
barierkę i niestety dla mnie, miała na nogach sandałki, które głośno klepią.
- Umieram - nie kłamię. Nigdy
się tak źle nie czułam.
- Masz – podaje mi dwie tabletki i butelkę wody. Siada obok mnie na
łóżku i pilnuje, żebym wypiła.
- Bardzo zrobiłam z siebie idiotkę?
- Nie myśl o tym – czyli tak. Cholera jasna!
- Co się ze mną działo, od chwili gdy się położyłam na kanapie? –
słowo daję. Nic nie pamiętam.
- Cóż… - siadam i opieram się o bezgłowie.
- Mów, zniosę wszystko…
- Poszłaś spać. Potem wyprowadziliśmy Cię z Andim, bo zbierało Ci się
na wymioty. Przed klubem zwymiotowałaś, a potem Julia podwiozła nas do hotelu.
Wspinałaś się po balkonie i ja pchałam twój kościsty tyłek, żebyś jako weszła…
- Wstyd mi.
- Czemu? Mało to razy ja się najebałam do tego stanu?
- Ale nie przy znajomych i nie przy…
- Andi zrozumie – mówi spokojnie. W pomieszczeniu rozlega się dźwięk
mojego telefonu. Nawet nie wyjęłam go z torebki. Tina podeszła do stolika na
którym leżała i podała mi go po chwili.
- Kto?
- Zgadnij – prycha. Wiem, że to Friderick.
- Nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- Jak nie odbierzesz, to Ci nie da spokoju – wzdycham ciężko. Biorę
głęboki wdech i przybieram minę firmową.
- Tak kochanie? – nie wiem jak mi to przechodzi przez gardło.
- Nareszcie! Czemu nie odebrałaś moich trzech telefonów? – zaczyna
się.
- Spałam i miałam wyciszony telefon – kłamię.
- Może wpadłbym do Ciebie na weekend? – że co?!
- Ale po co się będziesz kłopotał, jak widzimy się za niecały tydzień?
- Stęskniłem się – nie wierzę w to co słyszę. Wreszcie, kiedy chyba
zrozumiałam czego chce, to on mi się nagle zamienia w romantyka…
- Jak uważasz… - wiem, że przyjedzie. I może to właśnie będzie idealna
okazja, żeby to zakończyć?
- Do zobaczenia. Kocham Cię – zamieram. To się nie dzieje naprawdę…
- Co jest? – Tina pyta od razu, gdy rzucam telefonem na łóżko.
- Friderick przypomniał sobie, że mnie kocha. I chce przyjechać.
- Osz kuźwa! – pisnęła zbyt głośno, aż w głowie mi dudni.
- Tina, kurde!
- Przepraszam! Już się zamykam.
- Chyba pójdę na spacer. Muszę się przewietrzyć – mówię szybko.
- Spoko. Szykuj się. Ja spadam – mówi i wychodzi normalnie, drzwiami.
Andreas
Budzę się rano i pierwsza myśl jaka nawiedza
mój prosty męski mózg to… Pocałunek Tiny i Jakoba. Nie wiem czemu się
wpierdalam w to co się między nimi wytworzyło. Bo przecież sam do tego
doprowadziłem i chciałem, by mój przyjaciel i bardzo fajna dziewczyna dostali
szansę zaprzyjaźnienia się. Czy czegoś więcej. Powtarzaj. Chcę, żeby Tina i
Jakob byli szczęśliwi. Chcę, żeby Tina i Jakob byli szczęśliwi. Chcę, żeby… W
dupę z tym wszystkim!
Wstaję i biorę
zimny prysznic. Ubieram się w dres i schodzę na dół. Jest 8:20, więc wszyscy
jeszcze śpią. Wyciskam świeży sok z pomarańczy i opróżniam całą szklankę za
jednym razem. Teraz już mogę iść biegać.
Wybieram
standardową drogę do biegania. Chcę rutyny. Chcę, żeby mój chory psychicznie
mózg wrócił na swoje miejsce. Przyspieszam gwałtownie. Jakby mi to miało pomóc.
Oczywiście wziąłem ze sobą słuchawki. Wybrałem dziś trochę żywszą muzykę niż
zwykle. Pięć kilometrów dalej robię przerwę. Rozciągam się na tej samej co
zwykle ławce w parku. Okej, czuję się odrobinę lepiej.
- Cześć – sztywnieję. Co do chole… - Kaca leczysz bieganiem?
- Cześć – odwracam się i widzę Cornelię. Piękną, skacowaną, ubraną w
śliczną sukienkę w kwiaty Cornelię. Patrzę na jej twarz i widzę cierpienie. Łeb
nieźle ją musi po tej imprezie nakurwiać. – Niekoniecznie. Codzienny trening –
przełykam dość głośno ślinę. Wracam do normy. Denerwuję się przy niej.
- Przepraszam za wczoraj – mówi skruszona.
- Przestań! – mówię chyba zbyt twardo. – Nie masz za co. Nic się nie
stało. Najwidoczniej tego potrzebowałaś – dodaję spokojniej.
- I tak mi głupio – och, mogłaby przestać. – Ile Ci zostało? – pyta.
Moja mina wyraża pewnie wielkie nie wiadomo co. – No biegu! – chichocze.
Chichocze tak ładnie. Lubię jak chichocze.
- Właściwie już skończyłem – odpowiadam. W końcu mam ją dla siebie,
więc mam w dupie, że powinienem jeszcze wrócić do wioski.
- Przejdziemy się? – skąd u niej ten nagły przejaw zainteresowania
moją osobą?
- Pewnie – czuję się odrobinę źle w tych przepoconych ciuchach. Pot
ścieka mi z czoła i po plecach. I jest mi gorąco. Ale teraz nie wiem czy z jej
powodu czy z wysiłku.
- Mogę Cię o coś spytać? – chyba nie chciała się spotkać ze mną, a
wypytać.
- Jasne – i nagle nie mam ochoty z nią iść. Dociera to do mnie właśnie
teraz. Właściwie żałuję, że zrezygnowałem z biegu. Jakiś jestem dzisiaj
popierdolony.
- Czy Jakobowi można zaufać? – zaskakuje mnie.
- Chodzi Ci o Tinę? – przecież to oczywista oczywistość palancie.
- No tak… Z tego co pamiętam jeszcze, zanim się upiłam, to widziałam,
że tańczyli razem. Dość intensywnie…
- To mój najlepszy przyjaciel – no to prawda akurat. Ale nie ufam mu
jeśli chodzi o kobiety. Bo wiem jak je traktuje. Jak przedmiot. Na chwilę. Ile
bym dał, żeby w przypadku Tiny było inaczej? Bo wiem, że on oszalał na jej
punkcie… Do tej pory jestem na niego lekko wkurwiony, po tym jak spotkaliśmy
się u mnie na piwo i wypytywał mnie o nią jak na przesłuchaniu na policji. Aż
się skrzywiam na samą myśl.
- Ale nie wyglądasz na przekonanego do niego – wiedziałem, że jest
bystra. Jak ukryć?
- Wydaje Ci się – wybieram kłamstwo. – Rozmawiałem z nim. Jest nią
oczarowany i ufam mu – aż mnie skręca… Dlaczego okłamuję ją i siebie? Przecież
nie chcę, żeby on ją skrzywdził…
- Ale powiedziałbyś mi, gdyby coś z nim było nie tak?
- Jasne – uśmiecham się. Znajdujemy się na granicy Ruhpolding. Chcę
jak najszybciej wrócić do domu. Nie mam ochoty rozmawiać o Tinie i Jakobie. –
Spadam, mam jeszcze dzisiaj ogarnąć siłownię.
- Jasne – chyba myślała, że ją odprowadzę. Dzisiaj mam w dupie swoje
maniery.
- Do zobaczenia – mówię szybko i wbiegam do lasu w stronę swojego
zadupia.
~
Cornelia
Coś jest ze mną
nie tak? Jak go odtrącam, to on się stara, gdy ja się staram on mnie odtrąca…
Po pierwsze nie powinnam w ogóle o nim myśleć. Jest Friderick. I jest nasz
ślub. I powinnam myśleć tylko o nim i o ślubie. Nie o przystojnym i
sympatycznym Andreasie, który wcale chamem nie jest.
Wchodzę do hotelu
i idę w stronę jadalni. Jeszcze się nie skusiłam na śniadanie. W sumie dopiero
mi się uruchomił żołądek. Widzę, że w jadalni siedzi tata i przegląda coś w
telefonie. Podchodzę do szwedzkiego stołu i zabieram ze sobą dwa rogaliki, dżem
morelowy i parzę kawę w ekspresie. Biorę wszystko ze sobą i podchodzę do
stolika taty.
- Mogę się przysiąść? – uśmiecham się serdecznie.
- Jasne córciu – wstaje i odsuwa mi krzesło. Tata jest zawsze taki
uprzejmy i kulturalny.
- Dziękuję – patrzę chwilę na niego. Nagle telefon znika ze stołu i
ląduje w kieszeni marynarki. – Co słychać?
- Jutro podpisujemy umowę. Jestem trochę spięty – uśmiecha się. – Nie
gniewajcie się na mnie. Po prostu chciałbym to mieć już za sobą.
- A mama nie pomaga? – właściwie to nie widziałam się z nią od… dwóch
dni? Świetne relacje z matką mam, nie ma co.
- Wiesz jaka jest. Czasem bym wolał być sam… - pierwszy raz słyszę te
słowa z jego ust. Och tato! Mam ochotę go uściskać i powiedzieć, że przecież
nie pogniewamy się za rozwód. Że dla nas to nawet lepiej.
- Wiem. Tato, my z Tiną jesteśmy dorosłe. Nie musisz się o nas
martwić, a z Olim Ci pomożemy – chyba w końcu przestaję być neutralna.
- Przemyślę to – tata łagodnieje. Czy on się kiedyś denerwuje?
Po śniadaniu idę
z Olim do miasteczka. Tina poinformowała nas, że w Ruhpolding rozstawili się z
cyrkiem i mały od razu zapragnął się tam wybrać. Nie mogłam odmówić. Tina miała
iść do szpitala. Lekarz miał spojrzeć na jej rękę.
Siedzimy z
braciszkiem prawie przy scenie. Widzę jak mu się oczka świecą na widok
zwierząt. Dla mnie to zawsze było nieludzkie i nienawidziłam cyrków. Tina tak
samo. Ale nie odmówię braciszkowi zabawy. Rozglądam się wokoło i widzę Tanję.
Macham do niej. Zauważa mnie po chwili i bierze za rękę małą dziewczynkę.
Podchodzą do nas.
- Można się przyłączyć? – pyta. – To jest Frida, moja kuzynka –
drobna, na oko dziesięcioletnia dziewczynka wyciąga do mnie dłoń. Ściskam ją
lekko i uśmiecham się serdecznie.
- Jestem Cornelia, a to mój braciszek Olivier – pokazuję na mojego
blond pięknisia. Frida od razu siada obok Oliego i zagaduje go. Ja za to mogę
spokojnie porozmawiać z Tanją. - Właściwie to spadasz mi z nieba – mówię nie
bawiąc się w kurtuazję.
- Ja? – jest zdziwiona moim zachowaniem.
- Pomóż mi, proszę… Co mam zrobić, żeby Andreas się mnie nie
wystraszył. Bo mam wrażenie, że kiedy byłam niedostępna, to bardziej za mną
przepadał.
- Rób to co zwykle. On jest tobą oczarowany! I nie wymiguj się! Ładna
kiecka, makijaż i dzisiaj widzę Ciebie i Tinę na imprezie u Petera.
- Poważnie? Ale to trochę wpraszanie się…
- Już powiedziałam - puszcza mi
wesoło oczko. – Mój brat będzie wniebowzięty – ufam jej. Bo kto inny zna go tak
dobrze jak ona? Ty już chyba podjęłaś decyzję Corni…
Tina
Nie wiem po jaką
cholerę Corni ciągnie mnie na tą imprezę. Nie mam jakoś ochoty. Jakob zdobył
mój numer i wydzwania do mnie od rana. Jest tak spragniony informacji o mnie…
Co to ma do cholery być? Miałam się nie angażować i bawić. A on wszystko
komplikuje. Jeszcze Cornelia przylazła, że muszę iść. I Jakob też tam będzie.
Już zdążyłam zadzwonić do Andreasa i się wypytać.
Nie ubieram się
jakoś specjalnie. Jeansy, czarna koszulka odsłaniająca plecy i trampki. Koczek
i mocniejszy makijaż. Wystarczy. Niech Werner nie myśli, że dla niego się tak
odstawiłam.
Impreza ma być w
Ruhpolding, więc nie bawimy się w podwózkę. Idziemy z buta, choć ciekawie jest
widzieć Cornelię w szpilkach i obcisłej sukience. Uśmiechniętą od ucha do ucha
i wymalowaną jak na przyjęcie jubileuszowe firmy taty…
- Gdyby Cię Fridzio zobaczył, to by musiał biedny iść na terapię.
Zgorszyłabyś go – chichoczę żałośnie. Wiem, że powinnam ją wspierać, ale to
trochę zabawne, że tak się broniła przed czymś, czego potrzebowała. Nie
komentuje nawet mojej zgryźliwej uwagi. Wręcz ma ją w dupie i nawet jej nie
słyszy. Chyba Wellinger naprawdę wziął się do roboty.
Na miejscu jest
już trochę ludzi. Większość kojarzę z mojej pierwszej eskapady do klubu. Moja
ręka nadal odczuwa zbawienne skutki alkoholu. Widzę też tą idiotkę, która się
rzuciła na mnie. Spoglądam na nią złowrogo. Chyba się mnie boi, bo chwilę
później widzę, jak cięgnie za sobą jakiegoś frajera, ubrana w białą kurteczkę i
z torebką w ręce, w stronę wyjścia. Cóż… Jej strata. Wchodzę do kuchni i widzę
uwieszoną na Wellingerze Cornelię. No dobra. Uwieszona to zbyt wymowne słowo.
Klei się trochę do niego. Jakob od razu przyplątuje się do mojego ramienia jak
potulny piesek. Wręcz wypadałoby go pogłaskać… W duchu wywracam oczami.
Spoglądam na Andreasa. Uśmiecha się do mnie. Stawiam na wyspie kuchennej
czteropak, który zakupiłam po wyjściu ze szpitala. Muszę przyznać, że wygląda
całkiem przyzwoicie. Wręcz genialnie. Włosy zawsze ma idealnie ułożone. Nie
wiem jak on to robi.
- Cześć – podchodzę do niego. Werner nadal krąży wokół mnie jak bocian
nad gniazdem. Jak na złość jednak, dla niego, zostaje zawołany przez kogoś do
salonu.
- Cześć – Cornelia zostaje zagadana przez Julię, która właśnie weszła
do pomieszczenia, więc Andreas robi mi miejsce obok siebie. Oboje opieramy się
o blat, przez co widzimy wszystkich gości doskonale.
- Nie wiem co tu robię – prycham. Peter podchodzi na moment i podaje
nam zimne piwo z lodówki.
- Tanja mówiła, żebym wpadł. Ale jakoś też nie mam ochoty. Wczoraj,
dzisiaj… Trener mnie zabije, kiedy się dowie, że codziennie piję – pociąga łyk.
Trener?
- Trenujesz coś wyczynowo? – patrzę na niego podejrzliwie. Jego mina
od razu robi się niewyraźna. Coś ukrywasz cwaniaku i ja się dowiem!
- Miałem nadzieję, że utrzymam to w tajemnicy trochę dłużej…
- No powiedz o co chodzi! Zaciekawiłeś mnie.
- Nie lepiej jest tak jak jest? -
nie odpuszczę mu. I on to widzi. – Oglądasz czasem telewizję?
- Nie. Ale z tego wynika, że jesteś dość znany.
- Chodź – wzdycha głęboko i idzie w stronę wyjścia. Nie wiem o co
chodzi, ale coś mi mówi, że chyba przyda mi się mój czteropak. Biorę go ze sobą
i wkładam do torby.
Idziemy w ciszy
jakieś dwadzieścia minut i wcale nie zapowiada się, że zaraz będziemy na
miejscu.
- Nie możesz mi powiedzieć jak człowiek, tylko prowadzisz jak pedofil
do lasu? – mam go dość.
- Jeszcze chwila. Wiem, że jesteś niecierpliwa, ale spokojnie –
uśmiecha się tajemniczo. Wywracam oczami. Poważnie, zapierdolę go kiedyś. I
kiedy mam ochotę powiedzieć mu, żeby się walił, tu na środku drogi, to
przystaje. Jesteśmy na jakiejś ciemnej polanie. Poważnie? Targał mnie za sobą
czterdzieści minut, żeby mi pokazać jakieś trawsko? Obraca się przodem do mnie
i patrzy wyczekująco.
- Nie ma trawy w centrum, tylko prowadziłeś mnie jak owcę na wypasanie
daleko za miasto?
- Spójrz w górę – pokazuje mi na coś dużego. Owszem, widziałam to
kiedyś. Chyba nawet w telewizji. Ale nadal nic. – Jezu! Ty naprawdę nic o mnie
nie wiesz! – zaczyna piszczeć i skakać. Poważnie nie wiem o co mu chodzi.
- Można tam wejść? – pytam zmęczona.
- Jak? Musielibyśmy przeskakiwać przez ogrodzenie. Skocznia jest
nieczynna w nocy – czy on myśli, że mnie to zniechęci? Śmieję się kpiąco. Nawet
nie reaguję na jego krzyki, które mówią, że nie wolno. Podchodzę do stalowych
barierek i wspinam się nieudolnie po nich. Ręka piecze, ale ulga jaką czuję po
zeskoczeniu jest wystarczająco wynagradzająca. On już nie piszczy. Robi to co
ja. I nawet wyprzedza mnie i przejmuje rolę przewodnika. Chwilę wdrapujemy się
w górę, ale na szczycie dociera do mnie, że było warto.
- Witamy na skoczni narciarskiej. Jak się pewnie teraz domyślasz,
jestem skoczkiem narciarskim. Reprezentantem Niemiec. Od dobrych palu lat –
kiedy to mówi, to mam wrażenie, że jest mu wstyd. A nie powinno. To ja się
powinnam wstydzić, że taki facet chciał ukrywać przede mną fakt, że jest
utalentowany. Bo czemu? Przecież ja nic dla niego nie znaczę. Spoglądam na
niego i zaczynam mieć obawy co do tego co pomyślałam…
***
Cześć :)
Też macie dzisiaj taki beznadziejny dzień? Z góry przepraszam za to powyżej :)
Ferie mi się kończą i tak straaasznie nie chce mi się wracać.
Oceniając dzisiejszy konkurs był tak emocjonujący, że prawie usnęłam... (pominę występ głównego bohatera tej historii, bo zwyczajnie robi mi się smutno i przykro, że się tak męczy :(( )
Jedynie zwycięstwo Michiego poruszyło mnie równie mocno jak jego i Stefana :P
EDIT: Zapomniałam o gwieździe moich snów ostatnio (nie pytajcie)... Tak, Tande też mi poprawił humor :P Dzięki za przypomnienie Little Luck :D
EDIT: Zapomniałam o gwieździe moich snów ostatnio (nie pytajcie)... Tak, Tande też mi poprawił humor :P Dzięki za przypomnienie Little Luck :D
Chyba już się nie kompromituję dalej :P
Do następnego :)
Za co Ty przepraszasz, kobieto? Jest świetnie! Zawsze tak jest, więc nie narzekaj mi tutaj, bo pogadamy inaczej :D
OdpowiedzUsuńTak na wstępie - podoba mi się nowy wygląda bloga, nieco uroczo się tutaj zrobiło ^^
Uhuhu, no i mamy naszą uroczą trójkę i Wernera. Kto tego chłopaka w ogóle spłodził? Denerwuje mnie to jego przystawianie się do Tiny ;_; Natomiast Andreas i Corni... faktycznie jest tak, że jak on chce to ona nie, a jak ona chce to on ma gdzieś.. Czekam tylko na momenty, kiedy ta dwójka w końcu ogarnie swoje zgrabne tyłeczki i spojrzy na siebie inaczej ;)
Chociaż... jest Tina, a ta dziewczyna też chyba Andiego intryguje, prawda?..
Trafiłaś z tym opowiadaniem w moje gusta, bo lubię takie historie na linii chłopak - dwie dziewczyny, na które leci i sam nie wie na którą bardziej :D
Powiem Ci, że ja również miałam dziś taki beznadziejny dzień, ale wszystko się naprawiło po drugim miejscu Tande ^^
Czekam na kolejny.
Buziaki ;**
No za to coś :P Dziękuję jednak :* :D
UsuńTeż mnie cieszy, że się wygląd podoba :D
hahaha xD Czy ktoś w ogóle potrafi polubić Jakoba? ;P
Tina bardzo Andisia intryguje :P Aż chyba za bardzo :P
Miło mi bardzo :D
Czyli nie jestem sama :D
Dzięki za przypomnienie o Tandsexie :P Zapomniałabym o nim (jeśli to możliwe) :P
Pozdrawiam :*
Witaj Kochana.
OdpowiedzUsuńPierwsze co to przepraszam za brak komentarza pod poprzednim rozdziałem. W sumie to dziś go dopiero nadrobiłam. Genialny wiadomo. I reakcja Wellingera na dziewczyny bezcenna.
Co do tego jestem mile zaskoczona.
Od początku opowiadania stwierdziłam że to właśnie Tina bardziej pasuje do Andreasa.
Fajnie że to się sprawdza.
Widać między tą dwójką jakieś dziwne iskierki,może to się przeridzi w coś większego.
Dużym plusem jest to ze Wellinger jako pierwszej powiedział Tinie ze jest skoczkiem.
Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu ich znajomości.
Też mi żal patrzeć na skoki Wellingera, chociaż tyle dobrego że nie pokazuje przed kamerami swojej złości. To jest duży plus dla niego.Miejmy nadzieję że na drużynówce będzie już lepiej.
Czekam na kolejny.
Buziaki ;*
Cześć :D
UsuńNie szkodzi :) Nie ma problemu :) Ważne, że się podobało :)
Zobaczymy co będzie dalej :P Na razie nic nie mówię :D
Cornelia juz wcześniej wiedziała o tym, czym się zajmuje. Stąd jej początkowa niechęć :)
Liczyłam, że Andiś się odbuduje jako w tej dzisiejszej drużynówce, ale odwołali :(
Buziaki :*
Witaj, Kochana! ;*
OdpowiedzUsuńYay, jak Ty piszesz! *-* Cudownie!
Lekko, a oryginalnie. Wszystko to chce się czytać i to z apatytem. Masz ogroooomny talent, naprawdę. ;) I oczywiście zyskałaś sobie we mnie nową, wierną fankę. ;)
Opowiadanie ogólnie mi się podoba. Cała fabuła kreśli się w coraz wyraźniejsze kształty, które ładnie się ze sobą zazębiają. :) To mi się niezwykle podoba. :)
Bohaterowie - cudownie wykreowani. Każdy ma w sobie coś innego i w zasadzie z każdym można się po części utożsamić. Lubię to! ;D
Jak na pierwszy komentarz, to tyle, ale następnym razem, jak już będę tak naprawdę na bieżąco, napiszę coś bardziej konkretnego. :))
Proszę, informuj mnie o następnych. :))
Buziam! ;*
Cześć :*
UsuńDziękuję za przybycie! :D
I dziękuję za opinię :* Serio? :P Mega mi miło :D
Zapraszam na kolejne i oczywiście będę informować :D
Buziaki :*
dzień dobry!
OdpowiedzUsuńMATKO I CÓRKO, TY TO JEDNAK LUBISZ KOMPLIKOWAĆ ŻYCIE CORN ;-;
oj, Andi, Andi... nie uda Ci się. zepsuty mózg już jest nie do naprawy
gdzie Twa kulturka, gościu? może byście pogadali o czymś innym, a nie tylko o nich???
nadal kocham Tinę i ta miłość się nie skończy XD
Welli skacząc i piszcząc przypominał mi hotę widzącą Norwegów XDDDD
pardon, co
o co Ci chodziło w ostatnim zdaniu?????????
kuźwa, Andi, weź ogarnij swą piękną główkę!
czekam na kolejny <3
Cześć :D
UsuńKocham komplikować ich życia :D
Ten mózg męski to jest zepsuty od pokoleń :P Chyba nic nie da się zdziałać :P
Hotka Norków serio tak się zachowuje? Wybacz mi, ale nie miałam jeszcze okazji pojechać na skoki (wiem, jestem okazem prehistorycznym) i słyszałam tylko opowieści :P
O to, że Tina jest spostrzegawcza :P
Pozdrawiam :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, absolutnie nie masz za co przepraszać, przecież jest świetnie! Ja nie mam żadnych uwag, także wiesz... bez narzekań proszę :D
Hmm... Andi to po prostu... przydałoby się w jego przypadku lekkie "ogarnięcie się" :) Powiem szczerze, że ogólnie dzisiaj mnie trochę zaskoczyłaś tym rozdziałem. Czyżby Tina faktycznie bardziej zainteresowała naszego blondyna?
Czekam!
Tak na marginesie, bardzo ładny wygląd. Taki uroczy ^^
Buziaki :**
Cześć :D
UsuńDziękuję ;D Spróbuję się bardziej postarać, żeby nie narzekać :P
Lekkie? Poważny kop :P Tam gdzie najbardziej boli :P
Tina to taki okaz, że chyba każdego by zainteresował, czy nie? ;P
Dziękuję ;D Potrzebowałam tutaj zmiany :D
Pozdrawiam :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zwykle tak ogólnie. :)Wczoraj przeczytałam Twoje dwie zakończone już historie! Jeju, świetne, strasznie mi się podobały.
Ale do rzeczy.
Ja coś czuję, że Andi skończy z Tiną. Ughh... No i to wcale mi się nie podoba! Wolę Cornelię, ale właściwie... Andreas jest tak niezdecydowany, że wszystko możliwe.
Ale, że Frederick chce przyjechać? Nie, nie, nie. Ja się nie zgadzam. Nie lubię gościa, chociaż tutaj był tylko wspominany, ale coś czuję, że nie zrobi na mnie dobrego wrażenia.
Czekam na kolejny.
Buziaki, moja imienniczko :*
Cześć :D
UsuńDziękuję :D
Podobały się? Zdradzisz które? :P
Nie no :P Czemu od razu myślisz, że go połączę z Tiną? :P Chyba jesteś jedyną, która nie przepada za Tiną :D I dobrze! Bo myślałam, że stworzyłam fajnego potworka :P
No Fridzio przyjedzie :D
Buziaki imienniczko :* :P
Jedno było w panem Piątkiem, a jako, że Rysiek jest jednym z dwóch Niemców, których lubię, mój ryjek się ucieszył :D Drugie byłą z Wellingerem i właśnie na to trafiłam już dawno, główna bohaterka miała na imię Anna i miała słodką córeczkę :) Oba były genialne, naprawdę!
UsuńNo nie lubię Tiny, ale cóż... Ktoś musi :D
Hej! Jestem i ja! Przepraszam, że dopiero dzisiaj ale brak czasu, niestety... Rozdział super! Po prostu rewelacja, wprowadza dodatkowy nowy bardzo ciekawy wątek, mianowicie: Andi i Tina... Ach... Nie spodziewałam się, chociaż kibicowałam od zawsze Tinie! I oby to się rozwijało! Co do Jakoba, to skoro jest tak jak mówi nam Andi, to nie za fajnie... Ale Tina wydaje sie odpowiedzialna i rozsądna, oby nie musiała cierpieć przez niego.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! Buziaki!! :-*
Cześć :D
UsuńNie szkodzi :) :D
Dziękuję :D
Mam już pomysł co dalej, ale zobaczymy, czy doprowadzę tą wersję do skutku :D
Tina i tak coś wywinie :P Nie byłaby sobą, prawda? :D
Pozdrawiam :*
Witaj Kochana! <3
OdpowiedzUsuńZazwyczaj tak jest, że nie podobają się nam nasze prace, wykonania...
Jednak uwierz mi, naprawdę masz ogromny talent do pisania!
"Chcę, żeby Tina i Jakob byli szczęśliwi. Chcę, żeby Tina i Jakob byli szczęśliwi. Chcę, żeby… W dupę z tym wszystkim!" - na kilometr już widać, że Andi ma ogromny mętlik w głowie. Faktycznie, znalazł się w trudnej sytuacji, można powiedzieć, że wręcz bez wyjścia... niezależnie od tego co zrobi to i tak kogoś zrani.
Tina i Cornelia wcale nie mają łatwiej.
Corni zaczyna walczyć o Andreasa? A Friderick właśnie przypomniał sobie o tym, że ją kocha? Ta sprawa zaczyna się jeszcze bardziej komplikować, ale za to staje się coraz ciekawiej.
Zastanawiam się czy to początek końca związku Corneli i Fridericka, czy wręcz przeciwnie - początek nowego rozdziału w ich życiu...
Jeśli chodzi o Tinę to z każdym rozdziałem coraz bardziej ją uwielbiam!
Pomimo, że jest troszeczkę pokręcona, to wydaje mi się, że twardo stąpa po ziemi i nie pozwoli sobą manipulować.
Mam nadzieję, że jak najszybciej spławi tego Jakoba (aby jej nie zranił!) i da mu do zrozumienia, że nie ma u niej nawet najmniejszych szans.
Moment kiedy Tina i Wellinger zostali sami w kuchni oraz później jak poszli na skocznie, tak bardzo mnie urzekł! <3
Nie no, nie żartuję :D Czytając i słuchając do tego piosenkę (dokładnie nr. 2) normalnie zakochałam się w tej scenie ;d
Szczerze mówiąc to liczyłam na dłuższy rozwój sytuacji na skoczni ;> ale co za dużo to nie zdrowo!
Kurde, ogromnie nie mogę się doczekać co dalej się wydarzy.
Trzymaj się ;*
Dziękuję za niesamowity rozdział!
Pozdrawiam, Camille.
Cześć :D
UsuńDziękuję, bardzo mi to miło słyszeć, choć trochę nie wierzę :P :*
No ma bidulek mętlik. Chyba z tej sytuacji nie ma innego wyjścia. A może? :D
Odpowiedź już niedługo :D
Ja sama coraz bardziej lubię tą wariatkę :P Miała być bardziej chamska, ale chyba nie umiem stworzyć prawdziwego potwora :P
Właśnie przy tej piosence pisałam ten fragment, więc się cieszę, że się podoba :D
Na skoczni jeszcze posiedzą :P Zostawiłam trochę na później :D
Nie ma za co. Przecież ja tu jestem dla Was :D :*
Pozdrawiam :*
Hej.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za zaproszenie, na pewno zostaję bo całe opowiadanie bardzo mi się podoba!
Rozdział - cudowny! Ja tam wolę wersję Tina&Andi :D I bardzo się cieszę, że Wellinger wyznał jej, że jest skoczkiem.
Czekam na następny.
Pozdrawiam :*
Cześć :D
UsuńCieszę się, że wpadłaś :) Bardzo mnie to cieszy :D
Dziękuję :D
Pozdrawiam :D
Jestem :D
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać, bo rozdział jest świetny. :D
Skoro już się wydało czym się Andi zajmuje to jestem strasznie ciekawa jak to się dalej potoczy. :)
Z niecierpliwością czekam na więcej <3
Buziaki ;*
Cześć :D
UsuńDziękuję :D
Dalej będzie ciekawie (chyba) :P Napisałam już większość :D
Pozdrawiam :*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńZapraszałaś, więc zajrzałam.
Rozdział naprawdę mi się podoba! Czyta się go szybko i lekko, więc duży plus.
Nie chcę pisać jakiejś konkretnej treści, ponieważ muszę nadrobić rozdziały od początku. Mam nadzieję, że ogarnę to już wszystko do następnego weekendu i pod kolejnym już będzie konkret!
Buziaki ;**
PS. Jeśli możesz to informuj mnie o nowościach ;)
Cześć :D
UsuńBardzo się cieszę, że znalazłaś czas i ochotę ;D
Nie ma problemu :D Mam nadzieję, że będzie się podobać :)
Pozdrawiam i oczywiście :*
Hej Kochana, na samym starcie chcę bardzo mocno przeprosić za to, że dopiero teraz wpadłam, ale wiedz, że w wolnych chwilach czytałam wcześniejsze rozdziały. :) Mam nadzieję, że wybaczysz. ;*
OdpowiedzUsuńPiszesz pięknie, naprawdę mi się podoba Twój styl. Jest bardzo przyjemny i lekki. :)
Powyższy rozdział jest doskonały! :D Bardzo mi się podoba. ^^ Podobnie jak i poprzednie. :D
Po pierwsze bohaterowie - są świetni. Cudownie wykreowani i szczerze powiedziawszy od samego początku zyskali moją sympatię. :)
Andi i Tina... Szczerze zastanawiam się nad znajomością tej dwójki. :) Wydaje się, że Wellinger jest nią zainteresowany, a między nimi jest coś w rodzaju "chemii", ale nie wiem czy to dobrze czy źle... :) Być może będę całkowicie pozytywnie nastawiona z kolejnymi rozdziałami, ale teraz nie umiem się określić, czy chciałbym, aby ta dwójka w przyszłości stworzyła coś więcej czy też nie. :p
Zastanawia mnie Frederick... Czy jego przyjazd będzie miał pozytywne skutki czy może przeciwnie? :)
Kochana, jestem tak strasznie ciekawa kolejnego rozdziału, że już nie mogę się doczekać! ♥
Buziaki ;*
Cześć :D
UsuńOczywiście, że wybaczam :) Dziękuję, że wpadłaś :D P*
Twoje opowiadanie też niestety muszę czytać w wolnych chwilach, ze względu na natłok zajęć na uczelni :( Ale jak tylko nadrobię, to się zjawiam z komentarzem :D
Dziękuję :D ;*
Mam nadzieję, że kolejny rozdział trochę rozwieje te wątpliwości ;)
Pozdrawiam :D :*
Hejka :-)
OdpowiedzUsuńDotarlam,przeczytalam i teraz komentuje :P
Rozdzial jak zawsze bardzo fajny, nie zabraklo usmiechu na mojej twarzy i mam nadzieje ze bedzie tak zawsze !
A jene, kac morderca nie ma serca :D biedna Cornelia..
Ten jej narzeczony z tego co Corni opowiada to nie byl zbyt wylewny co do tych swoich uczuc, ciekawe co to za zmiana i co wydarzy sie podczas jego wizyty.
Tina i Andi ,znowu mysle o tym samym jak wczesnie, ze Andi pala jednak miloscia do tej siostry a nie tej pierwszej. Tina cos mi podsuwa podswiadomosc zd takze darzy go pewnym uczucidm.
Ten Jakob tak samo dalej mnie denerwuje i zdania nie zmienie.
Pozdrawiam (dawniej-Lola)
Buziaki :*
Cześć :D
UsuńDziękuję :D
Kac morderca nigdy nie ma serca :P
Okaże się już w piątek :D
A co do uczuć pozostałych... Mam wizję i się jej trzymam :)
Jakob też się pojawi w następnym :D
Pozdrawiam :*