13 lut 2016

Czego pragną mężczyźni

Tina

                Po wczorajszym wieczorze mogę się uznać za geniusza zła. I profesjonalną swatkę. Cornelia cały wieczór przegadała z Andreasem i widziałam jak jej się oczy błyszczały, kiedy coś opowiadał. A ja, razem z siostrami Wellinger triumfowałyśmy. Taki był plan. I co dalej? Nie zakładałam, że aż tak szybko mi się uda. Cóż…
                Jestem w centrum miasteczka i poszukuję jakiś pamiątek. Zawsze przywożę jakiś drobiazg do domu, żebym mogła postawić na półeczce i oglądać od czasu do czasu. Wspomnienia są przyjemne. A ja chcę chyba kojarzyć to zadupie z czymś przyjemnym.
- Chyba jestem Ci winien dobre wino – słyszę znajomy głos. Odwracam się i widzę Andreasa. Uśmiechniętego Andreasa. Po sekundzie widzę, że obok stoi dość umięśniony blondyn. Uśmiecha się szeroko w moją stronę. A ja czuję się skrępowana. Nie podoba mi się ten typ. Czy to jest właśnie ten kolega? Jeśli tak, to wiedz Wellinger, że ja dziękuję.
- Cornelia się odzywała? – próbuję wyglądać naturalnie, a nie jak po analizie wiersza na niemieckim.
- Właśnie się umówiliśmy na imprezę wieczorem. Oczywiście Ty też jesteś zaproszona.
- Chętnie wpadnę. Ręka już mnie wcale nie boli – kłamię w żywe oczy…
- Poznaj Jakoba – przedstawia do w końcu, bo tamten szarpie go za ramię, jak małe dziecko proszące tatusia o watę cukrową na festynie.
- Tina – wyciągam dłoń. On chyba jest sparaliżowany moim widokiem. Owszem, nie pomalowałam się mocno, wręcz wcale, ubrałam żółte jeansy i niebieską koszulkę, ale żeby wyglądać na tak przestraszonego?
- Miło mi cię poznać! Andi tak dużo opowiadał… - słowo daję. Już go nie lubię. Taka cipa. Niby ciało ok, nawet bardzo ok, ale w głowie chyba nic nie ma… Wellinger, nie chcesz się zamienić z kolegą na mózgi?
- Poważnie? – dziwi mnie to. Bo co mógłby opowiadać? – Jeśli to co myślę, to nie, nie mam problemu z alkoholem i nie palę nałogowo!
- Mówił o tym, że jesteś piękna i masz cięty język – uśmiechnął się. Za to Andreas poczerwieniał. Serio? Piękna? Andi, we no popatrz na moją siostrę!
- Widzimy się wieczorem, co? – kończę tą rozmowę. Wstydzę się w jakiś popieprzony sposób.
- Do 21 – macham im i odchodzę do kolejnej alejki. Byleby z dala od Wellingera i jego kolegi przygłupa.
                Po wejściu do hotelu, od razu odwiedzam pokój siostry. Jest pora obiadowa i znając życie szykuje się do zejścia do jadalni. Wiecznie musi być idealna. Zawsze taka była. Ukrywa przed wszystkimi swoje mroczne sekrety i nigdy nie chciała by wyszły na jaw. A ja ich strzegę jak mogę. Bo nie chcę, by mama się dorwała do nich. Bo wiadomo co będzie.
                Pukam charakterystycznie i od razu słyszę głośne „wejść”. Widzę jak Corni sznuruje trampki. Patrzę na nią. Jest... Uśmiechnięta? Oj, chyba to wina tylko i wyłącznie pana Wellingera.
- W co się ubierasz? – siadam obok niej lub jak kto woli, rzucam się obok niej na łóżko.
- Tu mam właśnie problem. We wszystkim co mam w szafie będę wyglądać jakby…
- Jakbyś przyszła na mszę. Wiem – standardowy problem. – Pożyczę Ci moją czarną sukienkę – odpowiadam od razu.
- Zwariowałaś?! – piszczy. – Przecież ona ledwo zakrywa tyłek!
- No właśnie! Nie udawaj, że powód pójścia tam jest zupełnie inny, niż ten co myślę. Gdyby nie obecność pana W, to byś nawet nie zapamiętała o co chodzi.
- I co? Mam zwyczajnie wcisnąć się w Twoją kieckę i iść tam prawie rozebrana?
- Uwierz mi. Ta sukienka zakrywa co potrzeba. Większość rzeczy i tak będzie musiał sobie wyobrazić.
- Jesteś chora psychicznie – prycha pod nosem. I tak wiem, że ją założy. Znam swoją siostrę.
- Chodźmy na obiad. Jestem głodna – wstaję szybko i kroczę od razu do drzwi.
                Wieczorem zaczyna się cyrk. Cornelia jak zwykle boi się, że mama się domyśli i zabroni nam iść. Nawet jeśli to i tak miałabym to w dupie i wyszła. Gorzej niż szlaban i odcięcie od kasy i tak być nie może, więc co mi tam? Za to moja siostrzyczka panikuje jak mała gówniara.
- Ja nie wiem czy to jest dobry pomysł – walnęłam jej 30 minut temu ostry makijaż, ułożyłam włosy w fajnego kucyka i właśnie wcisnęła się w moją sukienkę. I narzeka.
- Wyglądasz obłędnie! – jestem zachwycona efektem! Robię jej szybkie zdjęcie, zanim zacznie uciekać. Wyślę temu frajerowi Friderickowi! Niech widzi, jaką ma fajną laskę, a zachowuje się jakby go obrzydzała.
- Przestań! – cały czas poprawia ją i naciąga jak tylko się da.
- Rozciągniesz ją i straci fason! – biję ją lekko po łapach.
- A Ty? – patrzy na mnie. Ja mam zrobiony makijaż, włosy wyprostowane i czekam tylko na założenie ubrania.
- Za moment! Najpierw Ciebie trzeba odstawić!
- Nadal nie wiem czy to dobry pomysł…  - zaraz ją uduszę.
- Zrób coś dla mnie – uśmiecham się serdecznie. – Zamknij się w końcu, ok? Siadaj na dupsku i poczekaj moment. Ubiorę się i idziemy.
                Idę do łazienki i szybko wkładam na siebie mój nowiusieńki czerwony kombinezon. Jest troszkę dłuższy od sukienki, którą pożyczyłam Cornelii, ale za to ma obłędnie głęboki dekolt. Na nogach lądują czarne szpilki, a na wszelki wypadek do torebki pakuję czarne trampki. Poprawiam usta czerwoną szminką i rozpryskuję na sobie moje ukochane perfumy.
- Gotowa – wychodzę z łazienki i widzę wzrok siostry, który mówi: wyglądasz tak wulgarnie i perwersyjnie, że aż niesamowicie!
- Czemu Ty tak dobrze wyglądasz w tych ciuchach? Nie zdziwi mnie, jak Andi się na Ciebie teraz rzuci! – chichocze, ale wyczuwam, że ten chichot jest nerwowy i z lekką nutą zazdrości.
- Przestań! Ja tam idę dla doglądania, czy przypadkiem go nie spławiasz, a nie na podryw!
- Ja powinnam go spławić… - smutnieje. Owszem. Powinna. Bo jest zaręczona i niedługo bierze ślub. Ale nie może sobie zabronić uczuć! Jeśli coś do niego czuje, to powinna dać temu szanse! Póki nie jest za późno!
- Powinnaś w końcu pomyśleć o sobie – łapię ją za ramiona. – Spójrz na mnie – proszę. Od dłuższej chwili wpatruje się w podłogę. – Obiecaj mi, że będziesz myślała o sobie, jasne? Masz być szczęśliwa, a nie zamknięta w złotej klatce – uśmiecham się do niej. W końcu widzę, że docierają do niej moje słowa.
- Idziemy zanim mama się zorientuje, że coś kombinujemy – odpowiada. Po chwili obie uciekamy balkonem.

~

Andreas

                Nie mogę się ich doczekać. Jakob błagał mnie żebym go zabrał. Tak się napalił na Tinę, że muszę jej pilnować, by się do niej nie dobrał. Wiem, że ona jest mądra, ale kto wie co jej odbije, gdy się najebie. I gdy Jakob się najebie…
                Ubieram swoją ulubioną błękitną koszulę. Podwijam oczywiście rękawy. Wyciągam z szafy moje najlepsze jasne spodnie i zakładam je na kościsty tyłek. Układam staranniej niż zwykle włosy. Nie wiem czemu się tak stroję. Poważnie.
                Chwilę później schodzę na dół. Julia dzisiaj postanawia być kierowcą. Ja, siostry i ich chłopaki no i Jakob pakujemy się do samochodu. Dobrze, że mama pożyczyła nam Vana. Kilka minut później jesteśmy już w Ruhpolding. Wchodzimy do klubu i już zaczyna mnie dopadać szał imprezowy. Idziemy z Jakobem i chłopakami do baru i zamawiamy kolejkę wódki, na rozluźnienie. Dziewczyny w tym czasie zajmują nam stolik. Gdybym chciał, to od razu dostałbym lożę, ale wiem, że ujawnianie się nie przyniesie niczego dobrego. Póki nikt nie wie, że tu jestem, to wszystko jest pod kontrolą. Siadamy na dużej kanapie w kształcie litery U i po chwili pojawia się obok nas urocza kelnerka. Muszę przyznać, że ma odpowiednią długość spódnicy. Uśmiecham się do niej szeroko, czym powoduję na jej policzkach rumieńce. Julia kopie mnie mocno w kotki, ale udaję, że tego nie czuję.
- Coś wam podać? – wzrok brunetki utknął na mnie. Nie chcę tego bezczelnie wykorzystywać, więc spoglądam na resztę. Składamy zamówienia i widzę, że dziewczyna nadal stoi i się gapi. Powinienem dać jej autograf, czy co? Wszyscy po kolei składają zamówienia. – Coś jeszcze? – dopytuje. Ona ma ochotę na zdecydowanie coś więcej niż zdjęcie. Przygryzanie przez nią dolnej wargi mi nie pomaga. Dużo wysiłku sprawia mi niereagowanie na te gesty. Przełykam głośno ślinę. Gówno mnie obchodzi lawina komentarzy, która za moment się pojawi z ust moich towarzyszy.
- Dziękujemy – Tanja postanawia załatwić sprawę. Dziewczyna odchodzi smutno.
- Ochujałeś?! – dziewczyna nawet nie zdążyła przejść metra. Nie ma co, Julia to ma wyczucie.
- Nie mówcie mi, że wasze spodnie nie zrobiły się ciasne – pytam pozostałych facetów.
- Zrobiłby się, ale gdyby patrzyła też na nas i gdyby nie było tu naszych dziewczyn – odzywa się Peter. Julia nawet nie reaguje na jego słowa. Jest na mnie wkurwiona.
- Poczekaj aż powiem Cornelii, jaki z Ciebie prostak!
- Spróbuj! – nie podoba mi się to wszystko.
- Spokojnie, ok? – Tanja się odzywa. Po chuj w ogóle tu przyszliśmy? Już mam dość imprezowania.
- O kuźwa! – Jakob zamiera. Jego wzrok skierowany jest na bar. Spoglądam w tamtą stronę i również zamieram. Bliźniaczki wyglądają obłędnie! Cornelia ma nogi do nieba. I wygląda tak seksownie w tej sukience, że zaraz zwariuję! I te włosy! Owinąłbym sobie tego kucyka wokół dłoni i…
- Żyjesz? – Julia się śmieje. Żywcem się śmieje! I przerywa mi tą wizję... Widzę, że nas zauważyły. Patrzę na Cornelię z wielkim uśmiechem, ale tylko przez chwilę. Bo obok niej kroczy Tina. Najseksowniejsza kobieta na ziemi. I czuję, że spodnie zaraz pękną w pizdu w szwach.

~

Tina

                Plan A chyba wykonany. Wellinger wygląda jakby zaraz miałby sobie dogodzić. Podchodzimy do nich wyjątkowo pewnie. Przed klubem kazałam się napić siostrze kielicha wódki. Na rozruch. I widzę, że poskutkowało.
- Cześć – mówi pierwsza. Szczerze mówiąc, to wszyscy faceci dookoła się na nas gapią. I nie pasuje mi to do końca.
- Gdzie można usiąść? – na kanapie dostrzegam Jakoba. Wpatrzonego we mnie Jakoba. Wywracam oczami w duchu. Nie chcę go tutaj. I jak na złość klepie miejsce obok siebie. Między Andim i nim. Chociaż tyle. Corni siedzi między Julią i Andim. I widzę, że Wellinger się mota. Patrzy to na mnie, to na Corni. Gdy moja siostra grzebie w torebce, z bliżej niewyjaśnionych przyczyn, przysuwam się do ucha Andreasa.
- Posłuchaj mnie – szepczę. – Przyszłam tu z nią i masz się zająć nią. Nie chcę widzieć Twojego pożerającego mnie wzroku, dobrze? Wyobraź sobie, że mam na sobie habit. Może to pomoże – pachnie obłędnie. Mogłabym tak wisieć nad jego uchem i wąchać go do rana. Albo dłużej…
- Nie widziałem nigdy bardziej seksownego, czerwonego habitu – wzdycham ciężko. Męczę się z tą sytuacją. Nie odpowiadam nic. Od razu spoglądam na Jakoba i próbuję się nim zająć. A Andreasa zostawiam Cornelii.
                Po kilku głębszych nawet Werner wydaje się ciekawy. Wirujemy w tańcu prawie co chwilę i jego ręce coraz swobodniej przewijają się przez moje ciało. I nie przeszkadza mi to zbytnio. Wręcz pozwalam mu na więcej. Bo co mi szkodzi?
- Pięknie pachniesz – słyszę przy uchu jego szept. Uśmiecham się delikatnie. Och! Mogłabym tak tańczyć do rana. Dobrze mi w tych szerokich ramionach. We łbie dudni mi ta beznadziejna muzyka, ale dzisiaj mam to gdzieś.
- Dziękuję – odpowiadam w końcu.
- Chętnie zabrałbym Cię do siebie, ale wątpię, że na to pójdziesz – obracam się przodem do niego.
- Czy Ty sobie za dużo nie wyobraziłeś? – pytam, zarzucając mu ramiona na szyję.
- Wyobraziłem właśnie.
- Posłuchaj mnie cwaniaczku – kładę palec na jego ustach, by na chwilę się zamknął. – Nie jestem z tych co pewnie myślałeś, że jestem. Wręcz przeciwnie. Owszem, schlebia mi, że twoje spodnie też nie wytrzymują napięcia, ale nie tym razem. Nie dziś – lekko odchylam jego dolną wargę palcem i puszczam. Jeju! Skąd mi się to wzięło do cholery!?
- Jesteś najbardziej niesamowitą dziewczyną jaką spotkałem – chce mnie pocałować.
- Mam ochotę zapalić – mówię tuż przy jego wargach. Odsuwam się i idę po torebkę.
- Może czas się zbierać? – przyzwoitka Wellinger łapie mnie za ramię, gdy próbuję odejść.
- Jest 2 w nocy!
- Może właśnie to jest odpowiedni moment? – jest jakiś dziwny.
- Jak chcesz to idź. Ja jeszcze zostaję – spoglądam na Corni. Upiła się w sztok. – Odwieziesz ją?
- Tak – nic więcej nie mówi. Po chwili podchodzę do Jakoba i chwytam jego dłoń. Tak idziemy do wyjścia na zewnątrz.

~

Andreas

                Nie wierzę, że tak łatwo udało mu się ją do siebie przekonać! Krew mnie zalewa! Próbuję się uspokoić. Julia i Tanja tańczą z chłopakami na parkiecie. Też chciałbym potańczyć! Ale nie! Cornelia musiała się urżnąć i zaczęła mi opowiadać o swoim beznadziejnym życiu! Chyba coś słyszałem w stylu „mój narzeczony”, ale nie dam sobie łba uciąć.
- Cornelia – lekko szturcham jej ramię. Jest praktycznie nieprzytomna. Jeszcze bardziej żałuję tego wyjścia.
- Co jest? – Julia i Peter pojawiają się przy stoliku.
- Odwieziemy ją, co?
- Aż tak się źle z tobą bawiła, że jest nieprzytomna od alkoholu? – chichocze. Nie mam ochoty się z nią kłócić.
- Gdzie Tina? – odzywa się szatyn.
- Poszła z Jakobem. Chyba na fajkę – próbuję powiedzieć to bardzo naturalnie.
- Idź po nią – prosi siostra. Od razu się zrywam na równe nogi. Bardzo chętnie!
                Przeciskam się przez wirujący tłum i po chwili znajduję się na powietrzu. Jest tak chłodno i przyjemnie, że najchętniej bym nie wracał do środka. Rozglądam się wokoło i widzę ich. Jakob przyssał się do Tiny i jej najwyraźniej to nie przeszkadza. Wręcz pozwala mu na więcej. Robi mi się słabo. Nie… To nie jest możliwe. Sam pchnąłem ją w jego łapska i mam za swoje. Ale właściwie dlaczego mam o to aż taki ból dupy?!
- Tina! – wołam ją. Nie umiem tam tak po prostu podejść.  – Tina! – mówię głośniej. Nadal nic. Tamci jakby w innym świecie. W końcu mam dość. – Do kurwy nędzy! Masz uszy? – prycham w jej stronę.
- O chuj ci chodzi?! – patrzy na mnie wściekła. No to rozjuszyłem byka.
- Musisz nam pomóc z Cornelią.
- Nie udawaj, że w piątkę sobie nie poradzicie – to nadal jest Tina?
- Chodzi o twoją siostrę…
- Schlała się, to niech teraz pocierpi – odpowiada Jakob.
- Zamknij mordę zboczeńcu! - warczę w stronę przyjaciela.
- Nie chcę mówić kto rzuca oczami na siostrę tej, z którą się umówił… - zapowietrzam się.
- Idę – Tina przerywa tę „rozmowę”.
                Czekam aż skieruje się w stronę wejścia i idę za nią. Bez słowa. Bez niczego. Przed budynkiem zmienia buty na trampki, a szpilki lądują w torebce.
- Dobrze, że jesteście – odzywa się Tanja. – Trzeba ją jak najszybciej wyprowadzić. Zaraz się zrzyga na parkiet – od razu trzeźwiejemy z Tiną i łapiemy ją za ręce. Cornelia na zewnątrz zaczyna oddychać mocniej. Pomagam jej siostrze podtrzymać ją przy ścianie.
- Oddychaj mała – Tina, nawet zachlana i wściekła na mnie, jest genialną siostrą.
- Kręci mi się w głowie… - Corni mruczy pod nosem.
- Najlepiej by było, żebyś się zrzygała – odpowiada. Poważnie mam oglądać jej wymioty?!
- Pójdę sama – wyrywa się i idzie w stronę śmietników. Tina zatrzymuje mnie, bym nie podążał za nią.
- Nie chcesz tego widzieć – mówi. Przeszło jej czy nie?
- Tina, ja…
- Daj spokój. Dobrze, że się pojawiłeś. Wódka za bardzo mną rządziła – uśmiecham się szeroko do niej. Właściwie to tego nie widzi, bo nadal pilnuje wzrokiem Corni, ale wiem, że ona to wie.
- Do usług – odpowiadam.
- Już prawie koniec. Tylko jak ja ją wywlekę po balkonie na górę? – nie sprawia mi przyjemności patrzenie w tym momencie na Cornelię. Wręcz odwracam się w drugą stronę. Po chwili Tina podchodzi do siostry z chusteczką i prowadzi ją do samochodu. Zdecydowanie dość atrakcji na dziś.
                Julia odstawia siostry pod hotel. Parkuje kawałek dalej, by rodzice dziewczyn się nie zorientowali. Zrywam się do pomocy Tinie.

- Gdzie Ty chcesz iść? – chichocze. – Dam sobie radę. Dziękuję za wszystko. Do zobaczenia – macha nam i wyciąga siostrę z tylnego siedzenia. O dziwo Corni wygląda już stabilniej. Daje radę iść po chodniku i to całkiem sprawnie. Ale i tak mój wzrok skupia się na tyłku Tiny. Niestety.

***

Cześć! :D
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! 
Niesamowite jest to, że macie ochotę to czytać i że chyba przypadła Wam do gustu ta historia :D
Niezmiernie mnie to cieszy :D
Dzisiaj czwóreczka. Pojawia się pan Werner, który trochę namiesza (oczywiście, że musiałam coś wymyślić, żeby nie było nudno) :D
Zapraszam serdecznie do czytania i komentowania :D
Pozdrawiam i do następnego :D


14 komentarzy:

  1. kocham postać Tiny xdd
    a Twoje opisy zwalają z nóg,
    kurwa, autentycznie Cię kocham. Ciebie i to ff <3 XDD
    Welli, Ty chujku, weź się zdecyduj. no kuźwa, głupie samcze zapędy xd
    czekam na kolejny z jeszcze większą niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Ja też ją uwielbiam :P
      Dziękuję, bardzo miło mi to słyszeć :D :P
      No głupi nie? Zwykły, normalny facet :P
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Witaj! ;*
    Cudo, cuudo i jeszcze raz cuuudo!
    Uwielbiam Twój styl pisania.

    Sądzę, że dylemat Andreasa powoli zaczyna się rozwiązywać.
    "Ale i tak mój wzrok skupia się na tyłku Tiny. Niestety." - biedaczek hahahahaa :D
    Werner? Zdziwię się jeśli ktoś polubi jego postać -.-
    "Nie chcę mówić kto rzuca oczami na siostrę tej, z którą się umówił…"- ale to rozwaliło system XD
    On jeszcze tutaj trochę namiesza... mam nadzieję, że Tina nie wywinie z nim nic głupiego... imaczej straci wiele w moich oczach xd
    Z całym szacunkiem do Corneli, ale nie za bardzo umiem wyobrazić ją sobie z Andim :/

    Nadal trzymam kciuki za Tine i Andreasa!!!

    Z ogromną niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
    Trzymaj się! <3

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :D
      Dziękuję bardzo :D :*
      Biedaczek, nie? Jak to mało im brakuje do szczęścia :P
      Ja go lubię! Bo troszkę kolorytu wprowadzi :P
      Tina, to Tina :P Jej nikt nie zrozumie :P
      Cornelia to taka spokojna i ułożona cicha woda :P
      Też się trzymaj, pozdrawiam :D :*

      Usuń
  3. Jestem :D
    No co ja mogę powiedzieć, cudo! Kocham to opowiadanie! <3
    Co do samego rozdziału... Ten Werner od samego początku nie przypadł mi do gustu, chociaż dzięki niemu pewnie będzie ciekawie. :)
    A Andi niech się w końcu zdecyduje. :D
    Czekam na kolejny. :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :D
      Dziękuję bardzo! :D
      No taka jego rola. Jest tutaj, żeby się działo :)
      Andiś tak szybko się nie zdecyduje :P
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  4. Biedny Andreas :D Sam nie wie czego i kogo chce. Raz Corni, raz Tina... ah, Wellinger - bo serio te spodnie nie wytrzymają :D
    Lubię to opowiadanie, serio ^^
    Czekam na więcej i zapraszam do siebie.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah xd Spodnie Andisia i tak były luźne :P
      Dziekuję, bardzo mi miło z tego powodu :D
      Jak już wiesz, zajrzałam :P
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  5. Hejka, nareszcie jestem!
    Uwielbiam to czytac :D czytajac to mialam ciagle usmiech na twarzy.
    Cos mi sie wydaje ze Andi.bedzie sie intensywnie zastanawia ktora z siostr wybrac.
    Ten Jakob to.jakis nierozgarniety typ..
    Tak jak Tina nie polubilam goscia

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :D
      Dziękuję :D Miło mi to czytać :P
      Mózg aż mu paruje :P
      Jakob jest aż za ogarnięty :P
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  6. Już wszystko przeczytałam ♥ Hmm, 23 to wciąż nie jest rozsądna godzina, ale trudno, jakoś ujdzie.
    Kupiłaś mnie tym opowiadaniem! Humor aż bije od niego i nie pozwala uśmiechowi zejść z mojej twarzy. Uwielbiam Tinę i jej odzywki. Jest bezczelna i bezpośrednia i dzięki temu świetna. No i w dodatku jest idealną siostrą!
    Idealną siostrą - no właśnie... Coś czuję, że to się może szybko zmienić. Łatwo dało się zauważyć, że po tej imprezie Andiś jest trochę rozczarowany Cornelią. Ale trudno mu się dziwić. Z tym swoim ułożonym życiem wydaje się być trochę (okej, bardzo) nudna przy energicznej Tinie. Btw ten jej narzeczony totalnie mi przypomina mojego Lucasa! Tyle, że jest jeszcze gorszy, bo Lucas nie jest aż tak oficjalny. Ale wróćmy do Twoich bohaterów. Boję się, że Andiś może mocno zakłócić te siostrzane relacje, bo powoli przenosi swoje zainteresowanie na Tinę, a na domiar złego Corni zaczęła się do niego przekonywać i wydaje się, że wpadł jej w oko. A może tylko mi się wydaje? Cóż, i tak jestem rozdarta, ale chyba skłaniam się ku shippingowi Andiś + Tina XD Będę z niecierpliwością czekała na nowy rozdział!
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie to :D Dziękuję, że zajrzałaś :P 23 to jest rozsądna godzina :P Przynajmniej dla mnie to środek dnia :P
      Chciałam stworzyć przeciwieństwa. Tą szaloną i tą ułożoną - nudną :P I chyba się udało :P Twój Lucas to jest anioł przy Fridziu :P
      Nie wydaje Ci się :P Cornelia idzie po rozum do głowy :)
      Pozdrawiam i zapraszam :D :*

      Usuń
  7. Hej!
    Zapraszałaś więc jestem i głośno i wyraźnie mówię tej historii - TAK! Nie jestem zbyt wielką fanka Andreasa, ale w takim wydaniu, z taka dozą humoru i w pakiecie z nieposkromiona Tina bardzo mi sie podoba i będę czekać z niecierpliwością na ciąg dalszy ;) przeczytałam od początku całą historie i wciągnęłam sie na maksa! Kibicuje bardzo Tinie i Andreasowi, nie wiem dlaczego, ale nie pasuje mi on do Cornelii :D współczuję tez bliźniaczką sytuacji rodzinnej i ciężkiej relacji z mamą. Informuj mnie na bieżąco o nowościach! Pozdrawiam bardzo ciepło i całuje! :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! :D
      Dziękuję za przybycie :D Ciesze, się, że wpadłaś :)
      Cieszy mnie też bardzo, że się podoba :D
      Wszyscy kibicują Tinie i Andisiowi, a Corni co? ;P Nikt jej nie lubi? :P
      Nie ma problemu z informowaniem ;)
      Pozdrawiam :D :*

      Usuń

czytasz = komentujesz
Bardzo byłabym wdzięczna za wszelakie uwagi.
Zawsze to lepiej, gdy ma się świadomość, czy komuś się podoba czy nie :))